sobota, 7 września 2013

8.

-Gdzie? spytała płomiennoruda dziewczyna
-A no tam, siedzą w kącie. Oni chyba też nas zauważyli- dziewczyna o długich, kręconych włosach podniosła rękę i pomachała do chłopców, którzy się im przyglądali, a zarazem żywo o czymś konwersowali.- Chyba są zajęci, lepiej im nie przeszkadzajmy. Bardzo chciałam porozmawiać z Lupinem. Wiesz, jakiś czas temu go widziałam. Wyglądał okropnie. Normalnie jakby go stado rozwścieczonych hipogryfów dorwało. W sumie, to dalej marnie wygląda. Ciekawe co mu się stało, jak myślisz Lil?
-Lupin jest chory i nic nam do tego. Każdy ma jakieś problemy, a Remus ma je akurat związane ze zdrowiem. Chodźmy już lepiej, zanim dojdą do wniosku, że ich obserwujemy- Evans delikatnie szarpnęła przyjaciółkę za ramię i wyprowadziła w próg wspaniałego, magicznego świata. Po łebkach przeglądały wystawy, szybko zrobiły najpotrzebniejsze zakupy szkolne, dyskutując na różne tematy. Poczynając na wyborze rozszerzonych przedmiotów, kończąc na rozmyślaniu, czy aby Huncwoci ich nie śledzą, czy to tylko przypadek, że znajdują się w każdym sklepie, do którego zmierzają. Koniec końców, postanowiły usiąść w małej kawiarence na kubek ciepłej herbaty o smaku toffie.
-Czy poczujesz się zaskoczona, Lilyanne, jeśli powiem ci, że w wejściu do kawiarenki stoi właśnie czwórka chłopców, szerzej znanych jako "Huncwoci"?
-A czy ty, kochana Mary, poczujesz się zaskoczona jeśli ich zaproszę do naszego stolika?- odsunęła krzesło od stolika i zwróciła się do najbardziej neutralnego członka paczki- do Lupina:
-Serwus Remusie, jak wakacje?- spytała z dziarskim uśmiechem Ruda.- Może dosiądziecie się do nas?- cała czwórka stała jak wryta, jakby wyczekując jakiegoś haczyka, czy chociażby wybuchu śmiechu ze strony dziewczyn, sugerującego, iż jest to tylko żart. Z najbardziej tępą miną stał Lunatyk, który kompletnie nie potrafił odnaleźć się w obecnej sytuacji. Najszybciej oprzytomniał Potter, który chwilę później zajął miejsce u boku Evans. Na przeciwko niego nonszalancko rozsiadł się Syriusz, jednym ramieniem podpierając się o oparcie krzesła Mollins.
-Tak więc, Remusie. Jak mija ci lato? Opowiadaj, jesteśmy z Mary bardzo ciekawe.
-Och, Lily, naprawdę nie ma o czym opowiadać. Lepiej opowiadaj, jak tobie upłynął ten wakacyjny czas.
-Bardzo miło, doprawdy. A ty Peter, jak spędziłeś te dwa miesiące?- spytała z uśmiechem, zwracając się do niskiego blondyna.
-Ymm, no, normalnie- odbąknął chłopiec, spuszczając oczy. W tej chwili brunetka zrozumiała, co chodzi po głowie jej przyjaciółce. Nie chcąc zniszczyć jej planu, zaczęła:
-Och, Lily, nasi towarzysze chyba nie chcą dziś z nami rozmawiać. Nie potrzebnie zawracałaś im głowę. Może my...
-Hola, hola, hola- zaczął Rogacz- my jesteśmy wręcz zaszczyceni waszym towarzystwem- skwitował teatralnym skinieniem głowy.
-Niestety James, twoja wersja jest niczym nie poparta. My się będziemy już zbierać, nie chcę by uciekł mi ostatni autobus do domu- i Ruda wstała od stolika kierując się ku kasie.
-Naprawdę chłopcy, miło was było widzieć. Do zobaczenia w środę. Pa- także Mollins wstała by dołączyć do przyjaciółki, zostawiając przy stoliku czwórkę totalnie otępiałych chłopców. 
Jeden- zero dla nas- pomyślała z uśmiechem Ruda.

2 komentarze:

  1. Haha, wyobraziłam sobie, jak Huncwoci łażą po całej Pokątnej za dziewczynami xD

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic