No, to co teraz robimy?- spytał James pół godziny później, tuż po tym, jak oddali Evans jej rzeczy. Darła się, że zrobili to o kwadrans za późno i wlepiła im kolejny szlaban, ale co z tego? Syriusz nie krył radości- pobił wszystkich, dostając trzy szlabany pierwszego dnia szkoły- i teraz zamierzał to jakoś uczcić. Ich pierwszym sukcesem było nakłonienie Lucy i Rose, by zostały u nich jeszcze na chwilę. Teraz przyszedł czas na zrobienie czegoś szalonego...
-Ja idę się myć- oznajmił Peter i zamknął się w łazience.
Rose podeszła do Remusa i zajęła miejsce obok niego. Widać było, że była już zmęczona, bo oparła głowę na jego ramieniu i przymknęła oczy. Wyglądała, jakby za chwilę miała zasnąć. Rogacz spojrzał na Syriusza, który miał nietęgą minę. Widać było, że główkuje, co by tu zrobić, żeby rozbudzić blondynkę i równocześnie oderwać ją od Lunatyka... Ale to Lucy pierwsza się odezwała:
-A może byśmy zagrali w butelkę?
-Dobry pomysł, Torres. Tylko że nie mamy żadnej opróżnionej butelki- skrzywił się James.- Zaczekajcie chwilę.
Podszedł do swojego kufra, pogrzebał tam chwilę i wyciągnął butelkę kremowego piwa.
-Stary, przywiozłeś tu kremowe piwo?!- zaśmiał się Łapa.- Nie Ognistą, nie miód pitny, ale piwo?
-Taa. Przecież nie chcemy się upijać pierwszego dnia szkoły- stwierdził rozsądnie Potter.- Mamy teraz coś lepszego do zrobienia- uniósł jedną brew, spoglądając na dziewczyny, a jego twarz rozjaśnił huncwocki uśmiech.
-Luniaczku, grasz z nami?- spytała zielonooka blondynka, a ten skinął głową.- A ty, Rose?- ale dziewczyna ani drgnęła. Remus pochylił się nad nią.
-Śpi- powiedział.
-Serio?- Syriusz był wyraźnie zawiedziony.
-Spokojnie, przecież są na to sposoby. Lucy, gdzie ona ma łaskotki?
-Hmm... Najbardziej to chyba na brzuchu. Ale uprzedzam- nie lubi, jak się ją budzi w ten sposób.
-Zaryzykujemy- stwierdzili chórem James i Syriusz.
Nie kryjąc iście dziecięcej radości, podbiegli do niej i nachylili się nad śpiącą dziewczyną. Byli już tak dobrze zgrani, że nie musieli ustalać żadnych znaków. Raz- pomyślał James i skinął głową.- Dwa- Syriusz uniósł ręce.- Trzy- trójka Huncwotów już miała zacząć łaskotać Rose, kiedy ta nagle otworzyła oczy. Ujrzała chłopców zaledwie kilka centymetrów od niej i, przestraszona, krzyknęła. W oddali Lucy zwijała się ze śmiechu, a Rogacz, Łapa i Lunatyk... Nie wiedzieli, co zrobić. Po krótkiej chwili przyłączyli się do dziewczyn, które dalej się śmiały.
James nie mógł uwierzyć w to, co się stało- niewiarygodna była ta Rose! Dziwne, że wcześniej żaden z nich tego nie zauważył, chociaż gościła u nich dość często. Może przez wakacje tak się zmieniła? Jednego był pewien- Łapa miał wspaniały gust do dziewczyn.
-To co, gramy?- Syriusz pomachał Rogaczowi przed nosem butelką po kremowym piwie. Okularnik zmarszczył czoło- była pusta.
-Ej, gdzie moje piwo?
-Twoje?- jego przyjaciel zrobił niewinną minę.
-Oj no, cicho. Jeśli tak bardzo chce wam się piwa, możecie skoczyć do kuchni, prawda?- Remus postanowił się wtrącić.
-Nie. Nikomu nie chce się pić. Gramy- oświadczyła Lucy zdecydowanym tonem. Chłopcy spojrzeli na nią rozbawieni.- No co?
-Nic. Po prostu nie widziałem, że tak ci do tego spieszno, Torres- Rogacz uniósł jedną brew. Krótkowłosa dziewczyna nie odpowiedziała, bo w tym czasie Rose zeszła z łóżka i oznajmiła:
-Zimno mi trochę.
A zrobiła to w tak uroczy i niewinny sposób, że nikomu nawet przez myśl nie przeszło, żeby spytać ją, dlaczego się nie przebrała, kiedy była u siebie w dormitorium. A może po prostu odpowiedź dla każdego była oczywista- każdy chciał uciec jak najszybciej od gniewnej Evans. Tak więc, kiedy tam stała w letniej sukience, obejmując się rękami i próbując się rozgrzać, każdy pomyślał coś innego.
Lucy upewniła się w przekonaniu, że tą dziewczynę będzie chronić za wszelką cenę, by nikt jej nie skrzywdził.
James nie mógł uwierzyć, że nie była najpiękniejszą i najbardziej rozchwytywaną dziewczyną w szkole. A może była, tylko żaden z Huncwotów jeszcze tego nie zauważył.
Remus patrzył na nią z braterską miłością i wiedział, że zrobi wszystko, by nigdy nie widzieć jej łez. Uśmiechał się do niej delikatnie, bo była jego wspaniałą, najukochańszą przyjaciółką.
Syriuszowi po raz pierwszy w życiu przez głowę przemknęła myśl (której zresztą szybko się pozbył), że może na nią nie zasługiwać. A potem stwierdził, że rozszarpie tego, kto złamał jej serce, bo jak można zrobić coś takiego tak idealnej dziewczynie? Szybko jednak się opamiętał, bo ona tam stała, żywa i nieco zmarznięta, więc szybko do niej doskoczył i delikatnie ją objął, żeby ją nagrzać. Poczuł jak zadrżała i się spięła, i zrobiło mu się przykro.
-Przepraszam- uśmiechnął się do niej najdelikatniej, jak tylko potrafił.
-Przecież nie masz za co- wyjąkała cicho.
-Chcesz wracać do siebie czy może pożyczyć ci jakieś ubrania, żebyś mogła się w nie przebrać? Bo ta sukienka chyba nie jest najcieplejsza, nie?
-Och, to bardzo miło z twojej strony, Syriuszu. Jeśli to nie problem, to chciałabym zostać.
-Ależ cała przyjemność po naszej stronie- Łapa uśmiechnął się olśniewająco.
-Remusie, mogłabym coś od ciebie pożyczyć?- blondynka zwróciła się do swojego przyjaciela, a Blackowi zrzedła mina.
-Och, ależ oczywiście, Rose- Lunatyk podszedł do niej, a czarnowłosy chłopak się odsunął. Nie potrafił ukryć rozczarowania. Rogacz spojrzał na przyjaciela ze współczuciem, ale ten nawet tego nie zauważył. Obserwował, jak blondynka z dziecięcą radością grzebie w kufrze Lupina, by wyciągnąć z niego jakieś czarne, dresowe spodnie, bluzkę bez rękawów i koszulę. Potem sprężystym krokiem, wręcz można by powiedzieć, że w podskokach, ruszyła ku łóżku Remusa, weszła na nie, zaciągnęła zasłony wokół niego i zniknęła wszystkim z oczu. Syriusz spojrzał na Lunatyka- z rozbawieniem, ale i pobłażliwością kręcił głową, patrząc w miejsce, w których zniknęła Rose. A potem dziewczyna się wyłoniła i Łapa nie potrafił ukryć uśmiechu. Wyglądała... Nie, tego się nie da określić. Wszystko było na nią za duże. Spodnie podciągnęła aż do swojej talii, wpuściła w nie bluzkę, by jej nie spadły, ale i tak musiała bardzo mocno zawiązać sznurki od dresu. Koszulę zapięła pod szyję aż po ostatni guzik, rękawy podwinęła, żeby sięgały jej do nadgarstków, i zawiązała tak dół tego okrycia, żeby kończyło się tuż nad pasem spodni. Prawie każda dziewczyna wyglądałaby w tym idiotycznie i ona właściwie też, gdyby nie coś, co miała wewnątrz. Może była to godność, która sprawiała, że teraz wysoko unosiła głowę i uśmiechała się promiennie.
Zanim Łapa zdążył zareagować, Remus zwrócił się do niej:
-Wyglądasz świetnie- zaśmiał się, po czym, ku ogromnemu oburzeniu Syriusza, objął ją ramieniem, pocałował w czoło i zaprowadził na środek dormitorium, gdzie już siedzieli James i Lucy.
-Hahahahahahaha, Rose, wyglądasz śmiesznie!- wybuchnęła Torres, kiedy blondynka koło niej usiadła.
-Wiem- Rose też się zaśmiała.
-To co, gramy?- Syriusz z radością zatarł ręce. Miał kilka pytań, a okazja była idealna.
-W co gramy?- spytał Peter, który właśnie wyszedł z łazienki. Miał na sobie flanelową piżamę w paski, norma.
-W butelkę. Dołączysz?
-Ee, w butelkę mi się nie chce.
-Dlaczego?- zdziwili się wszyscy.
-No bo... Nie widzieliśmy się jakieś dwa miesiące, a teraz, zamiast najzwyczajniej w świecie pogadać, chcecie grać w butelkę?
-Tylko że rozmawianie jest takie nudne...- Rogacz demonstracyjnie ziewnął.
-Ej, wcale nie musi takie być- ożywiła się niebieskooka blondynka.- Mam pewien pomysł...
Swietneee ^^
OdpowiedzUsuńSuper ^.^
OdpowiedzUsuńKiedy następne?
Kocham po prostu, piszecie ambitnie i z pomysłem ! Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą równie ciekawe jak poprzednie <3 ` G. ;))
OdpowiedzUsuńŚwietne :D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiecie, jak bardzo pragnę napisać jakiś porządny komentarz z mojego konta. Niestety, od pewnego czasu mój nieogarnięty telefon sam wyłącza przeglądarkę.
Czekam na kolejne
Alice Addams