sobota, 21 września 2013

28.

Rose szła powoli korytarzem, prowadzącym do klasy numerologii. Wiedziała, że żadna z jej przyjaciółek nie zapisała się na ten przedmiot, więc czuła się niepewnie, bo nikogo tam nie znała. Zaraz... Przecież był taki jeden Huncwot, który też poszedł na ten przedmiot... Ale to Syriusz, a jak ona go poprosi, by z nią siedział, to od razu sobie coś pomyśli... Przystanęła przed salą i rozejrzała się wokoło- żadnych znajomych twarzy, kilku Gryfonów, dalej Ślizgoni łypali na wszystkich podejrzliwie i z otwartą wrogością, najwięcej chyba było Krukonów. Rose kojarzyła kilka osób, ale nic więcej. Stanęła z boku i czekała na dzwonek, ale jej uwagę przykuły dwie całujące się postacie. Jedną była niezbyt wysoka brunetka, a drugą chłopak o kruczoczarnych włosach stojący plecami do niej, a więc nie mogła zobaczyć jego twarzy... Widziała tylko, że dziewczyna w przerwach między pocałunkami patrzyła na niego ze szczerym uwielbieniem, a on zdawał się być bardzo pewny siebie. Wtem zadzwonił dzwonek i Rose pospiesznie się odwróciła. Jednak nie tak szybko, żeby nie zobaczyć, ze owym całującym się chłopcem był Syriusz Black. Blondynka zaczęła analizować swoje uczucia- czuła wściekłość? zazdrość? nienawiść? Odetchnęła- nic z tego. Jednym co czuła, była ulga. W tym momencie czarnowłosy chłopak stanął obok niej. 
-Cześć- przywitał się jakby nigdy nic.  
-Witaj, Syriuszu. Czy mogę mieć do ciebie prośbę?
-Jasne, piękna, czego sobie życzysz?- Łapa od razu się ożywił i przysunął nieco bliżej. Cofnęła się o krok. Już otwierała usta, ale przerwał jej ktoś inny:
-Cześć. Masz teraz numerologię?
Rose odwróciła się i ujrzała wysokiego, chudego chłopaka, który patrzył na nią brązowymi oczyma. Miał kępę rudych włosów i masę piegów. Uśmiechał się teraz do niej, odsłaniając równiutkie zęby.
-Taaak- zaczęła niepewnie Rose.
-Jestem Artur. Hufflepuff, a Ty?
-Rose, Gryffindor. Zresztą, jak widać- dziewczyna już przeczuwała, na czym się skończy i wcale jej się to nie podobało.
-No tak... Rose, może chciałabyś ze mną siedzieć? Pytam teraz, bo może jeszcze jesteś wolna?
Blondynka przez chwilę rozważała jego słowa. Jeśli się zgodzi, nie będzie musiała siedzieć z Blackiem i tym samym da mu jasny znak, że nie jest dla niej nikim więcej niż kolegą. Ale z drugiej strony- nie wiedziała, jaki był ten rudzielec. Nie chciała się zobowiązywać wobec osoby, której nawet nie znała. Z dwojga złego chyba wolała Syriusza. Był dobrym kolegą, a przynajmniej może będzie zabawnie na lekcjach.
-Wybacz, Arturze, ale właśnie miała o to samo spytać Syriusza. A więc?- tu zwróciła się do rozpromienionego Blacka.- Mógłbyś mi towarzyszyć na tych zajęciach?
-Ależ cała przyjemność po mojej stronie- odpowiedział uwodzicielsko Łapa.
-Ach, no nic. Miło było cię poznać, Rose- odpowiedział zmieszany Puchon i odszedł do swoich kolegów. Jeden z nich krzyknął do niego:
-I co, Arciu? Za ładna panienka, hę?
Rose spuściła wzrok. Było jej przykro. Syriusz najwyraźniej to zauważył, bo zmarszczył brwi i zawołał do nich:
-Ej! Nie waż się tak więcej o niej mówić! Trochę szacunku, koleś!
Syriusz nawet zaczął podwijać rękawy i jednocześnie sięgał po różdżkę, ale w tym momencie blondynka położyła mu rękę na piersi.
-Nie- wyszeptała.- Nie warto.
Łapa spojrzał głęboko w jej soczyście niebieskie oczy i zobaczył, że ona szczerze się martwiła. Minę miała smutną, ale była zdecydowana go zatrzymać. Obrzucił spojrzeniem stojących niedaleko Puchonów- miała rację, nie warto.
-W takim razie przeproś ją i będzie po sprawie- powiedział na tyle głośno, by tamci usłyszeli.
-Dobrze, dobrze. Przepraszam cię.
Rose skinęła głową na znak, że przyjmuje przeprosiny i ruszyła w stronę sali, a Syriusz poszedł za nią.
-Odpuszczam im tylko dlatego, że mnie o to poprosiłaś- zmysłowo wyszeptał jej do ucha. Zauważył, że lekko się uśmiechnęła, ale już nic więcej nie powiedziała.
Przez całą godzinę blondynka była zamyślona. Zastanawiała się, dlaczego Black to wszystko robił, dlaczego dalej się tak zachowywał, i nie potrafiła znaleźć na to odpowiedzi. Widziała jego starania, by wyrwać ją z tego zadumania, ale, o dziwo, nie przynosiły rezultatów. A kiedy lekcja się skończyła, w milczeniu opuściła klasę i skierowała się ku swojemu dormitorium. Tym razem Syriusz zostawił ją w spokoju. Tym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lydia Land of Grafic