Rose szła powoli korytarzem, prowadzącym do klasy numerologii.
Wiedziała, że żadna z jej przyjaciółek nie zapisała się na ten
przedmiot, więc czuła się niepewnie, bo nikogo tam nie znała. Zaraz...
Przecież był taki jeden Huncwot, który też poszedł na ten przedmiot...
Ale to Syriusz, a jak ona go poprosi, by z nią siedział, to od razu
sobie coś pomyśli... Przystanęła przed salą i rozejrzała się wokoło-
żadnych znajomych twarzy, kilku Gryfonów, dalej Ślizgoni łypali na
wszystkich podejrzliwie i z otwartą wrogością, najwięcej chyba było
Krukonów. Rose kojarzyła kilka osób, ale nic więcej. Stanęła z boku
i czekała na dzwonek, ale jej uwagę przykuły dwie całujące się postacie.
Jedną była niezbyt wysoka brunetka, a drugą chłopak o kruczoczarnych
włosach stojący plecami do niej, a więc nie mogła zobaczyć jego
twarzy... Widziała tylko, że dziewczyna w przerwach między pocałunkami
patrzyła na niego ze szczerym uwielbieniem, a on zdawał się być bardzo
pewny siebie. Wtem zadzwonił dzwonek i Rose pospiesznie się odwróciła.
Jednak nie tak szybko, żeby nie zobaczyć, ze owym całującym się chłopcem
był Syriusz Black. Blondynka zaczęła analizować swoje uczucia- czuła
wściekłość? zazdrość? nienawiść? Odetchnęła- nic z tego. Jednym co
czuła, była ulga. W tym momencie czarnowłosy chłopak stanął obok niej.
-Cześć- przywitał się jakby nigdy nic.
-Witaj, Syriuszu. Czy mogę mieć do ciebie prośbę?
-Jasne,
piękna, czego sobie życzysz?- Łapa od razu się ożywił i przysunął nieco
bliżej. Cofnęła się o krok. Już otwierała usta, ale przerwał jej ktoś
inny:
-Cześć. Masz teraz numerologię?
Rose odwróciła się i
ujrzała wysokiego, chudego chłopaka, który patrzył na nią brązowymi
oczyma. Miał kępę rudych włosów i masę piegów. Uśmiechał się teraz do
niej, odsłaniając równiutkie zęby.
-Taaak- zaczęła niepewnie Rose.
-Jestem Artur. Hufflepuff, a Ty?
-Rose, Gryffindor. Zresztą, jak widać- dziewczyna już przeczuwała, na czym się skończy i wcale jej się to nie podobało.
-No tak... Rose, może chciałabyś ze mną siedzieć? Pytam teraz, bo może jeszcze jesteś wolna?
Blondynka
przez chwilę rozważała jego słowa. Jeśli się zgodzi, nie będzie musiała
siedzieć z Blackiem i tym samym da mu jasny znak, że nie jest dla niej
nikim więcej niż kolegą. Ale z drugiej strony- nie wiedziała, jaki był
ten rudzielec. Nie chciała się zobowiązywać wobec osoby, której nawet
nie znała. Z dwojga złego chyba wolała Syriusza. Był dobrym kolegą, a
przynajmniej może będzie zabawnie na lekcjach.
-Wybacz, Arturze, ale właśnie miała o to samo spytać Syriusza. A
więc?- tu zwróciła się do rozpromienionego Blacka.- Mógłbyś mi
towarzyszyć na tych zajęciach?
-Ależ cała przyjemność po mojej stronie- odpowiedział uwodzicielsko Łapa.
-Ach, no nic. Miło było cię poznać, Rose- odpowiedział zmieszany
Puchon i odszedł do swoich kolegów. Jeden z nich krzyknął do niego:
-I co, Arciu? Za ładna panienka, hę?
Rose spuściła wzrok. Było jej przykro. Syriusz najwyraźniej to zauważył, bo zmarszczył brwi i zawołał do nich:
-Ej! Nie waż się tak więcej o niej mówić! Trochę szacunku, koleś!
Syriusz nawet zaczął podwijać rękawy i jednocześnie sięgał po różdżkę, ale w tym momencie blondynka położyła mu rękę na piersi.
-Nie- wyszeptała.- Nie warto.
Łapa spojrzał głęboko w jej soczyście niebieskie oczy i zobaczył,
że ona szczerze się martwiła. Minę miała smutną, ale była zdecydowana go
zatrzymać. Obrzucił spojrzeniem stojących niedaleko Puchonów- miała
rację, nie warto.
-W takim razie przeproś ją i będzie po sprawie- powiedział na tyle głośno, by tamci usłyszeli.
-Dobrze, dobrze. Przepraszam cię.
Rose skinęła głową na znak, że przyjmuje przeprosiny i ruszyła w stronę sali, a Syriusz poszedł za nią.
-Odpuszczam im tylko dlatego, że mnie o to poprosiłaś- zmysłowo
wyszeptał jej do ucha. Zauważył, że lekko się uśmiechnęła, ale już nic
więcej nie powiedziała.
Przez całą godzinę blondynka była
zamyślona. Zastanawiała się, dlaczego Black to wszystko robił, dlaczego
dalej się tak zachowywał, i nie potrafiła znaleźć na to odpowiedzi.
Widziała jego starania, by wyrwać ją z tego zadumania, ale, o dziwo, nie
przynosiły rezultatów. A kiedy lekcja się skończyła, w milczeniu
opuściła klasę i skierowała się ku swojemu dormitorium. Tym razem
Syriusz zostawił ją w spokoju. Tym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz