poniedziałek, 30 września 2013

35.

Naparł ciężarem ciała na drzwi. Odkręcił kran, by szum cieknącej wody zagłuszył myśli wirujące w jego głowie. Ochlapał twarz zimną wodą, aby ostudzić emocje. Podziałało. 
Syriusz podrywał dziewczynę, z którą próbował się umówić od ponad roku. Co za tupet! Ale z drugiej strony, Lily go denerwowała. Owszem jest piękną dziewczyną, bardzo inteligentną i na swój sposób delikatną, jednakże irytował go jej stosunek do jego osoby. Czuł się sfrustrowany, gdy ta rudowłosa istotka oceniała go, praktycznie nie znając. Nigdy jakoś ze sobą nie rozmawiali, chyba, że prosił ją o spotkanie, a ona wyrzucała mu wszystkie jego wady.
-Nie mogę się przejmować. Niech robią co chcą, mnie to nie rusza.- mówił sobie James, zakręcając głowicę. Wytarł twarz w ręcznik i zaczerpnąwszy głęboko powietrza wszedł do sypialni, gdzie na środku stał jego najlepszy przyjaciel. Nagle pusta przestrzeń na środku pokoju stała się jakby większa, a Black był jedynie elementem ozdobnym. Czymś co zawsze tu było i zawsze będzie. Słabe promienie rzucane przez zapalone świece tworzyły jeszcze bardziej napiętą atmosferę. 
-Jest pijana. -oznajmił beznamiętnie Syriusz.
-Niezła bajka, Łapo. Ale wybacz, nie wierzę, aby perfekcyjna pani prefekt mogła wypić coś mocniejszego od kremowego piwa.
-Można to łatwo sprawdzić. 
-Chyba mi na tym nie zależy. -poluzował krawat i odpiął najwyższy guzik koszuli. Zmierzwił sobie delikatnie włosy. Wyglądał wtedy bardzo buntowniczo, ale i nieco groźnie. Jego mina była raczej poważna, ale nie ukazywała złości czy żalu. Był to typowy wyraz twarzy dla pokerzystów, a Potterowi dodawało to jedynie uroku. -Wracamy do Pokoju Wspólnego? Nie psujmy sobie wieczoru.
-Jasne -odparł nieco bardziej odprężony Black.
Wyszli w nieco bardziej rozluźnionej atmosferze niż się tego spodziewał Black, ale przecież byli najlepszymi przyjaciółmi i nic nie było wstanie tego zmienić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lydia Land of Grafic