sobota, 21 września 2013

29.

Siedziała na łóżku ze skrzyżowanymi nogami i palcami przeczesywała swoje ognistorude włosy. Była zamyślona, martwiła się o wszystko- zaczynając od tego, czy dobrze wybrała przedmioty, a kończąc na Syriuszu, który bez wątpienia podrywał Rose. Widziała, że nie jest w stanie zmienić całego świata, ale i tak chciała, by przynajmniej jej przyjaciółki były szczęśliwe... 
Wtem do oczu napłynęły jej łzy i nie potrafiła ich opanować- zaczęły spływać krętymi ścieżkami w dół po policzkach. Po raz pierwszy czuła się w Hogwarcie samotna. Ba, czuła się wyrzutkiem. Nigdy wcześniej nie było jej tutaj tak smutno. Mary cały dzień spędziła w bibliotece i nie rozmawiała z nią zbyt dużo. A Lucy i Rose najwyraźniej wolały towarzystwo Huncwotów. Zresztą teraz wcale się im nie dziwiła- każdy by wolał książki albo bandę zwariowanych chłopaków od niej. Od sztywnej, regulaminowej dziewczyny, która wolałaby spędzić cały dzień na wypełnianiu obowiązków niż choć raz się rozerwać...
Do dormitorium wpadła roześmiana Rose, ale spoważniała, jak tylko spojrzała na zapłakaną rudowłosą dziewczynę. Podbiegła do niej i momentalnie ją przytuliła.
-Co się stało, Liluś?- spytała rzeczywiście zmartwiona.
-Rose...- zaczęła Evans, co chwila wybuchając płaczem.- Co... Co jest ze mną... Nie tak?
-Och, Lily- blondynka pokręciła głową.- Dlaczego tak myślisz?
-Bo wy wszystkie ode mnie uciekacie! A nikt inny też nie zwraca na mnie uwagi- zdołała wykrztusić, ale zaraz potem znowu się rozkleiła. Na Merlina, co ją dzisiaj napadło?
-Nieprawda. Nie uciekamy od ciebie, czasami po prostu tak wychodzi, że idziemy gdzie indziej niż ty. Ale to nie znaczy, ze cię nie kochamy, Lily. 
-Może wy tak, ale reszta? Uważają, że jestem sztywna, drętwa... Boją się mnie, bo przestrzegam zasad. A czy w tym jest coś złego?
-Nie, Liluś. Ale czasami trzeba odpuścić, a ty tego nie potrafisz...
-No bo... Tak się nie powinno robić i tyle!- dziewczyna była zagubiona. Nagle miało się okazać, że wszystko, cały jej system wartości, któremu podporządkowała samą siebie, sprawiał, że nikt jej nie lubił?
-Ty tak myślisz. Ale niektórzy nie. Ale to nie znaczy, ze któraś ze stron ma rację. Ona leży po środku, Lil. 
-Ale... Czyli co według ciebie powinnam zrobić?
-Wypośrodkować. Idź gdzieś między ludzi i choć raz zapomnij o byciu prefektem. Pomyśl sobie, że tym razem nauczyciele powinni pilnować porządku, nie ty. 
-Ale co jeśli nauczycieli tam nie będzie?
-No oczywiście, że ich nie będzie! I o to w tym chodzi!- Rose nagle się ożywiła.- Oo, mam pomysł: pójdziesz ze mną na imprezę, którą Huncwoci dziś organizują w Pokoju Wspólnym. I nie będziesz chciała nikogo wygonić- dodała blondynka ostrzegawczo.- Zobaczysz, będzie fajnie!
-Hmm, jeśli tak mówisz... To warto spróbować- Lily nagle się przestraszyła.- Ale będziesz tam przy mnie? Bo, wiesz, nigdy nie byłam na takiej imprezie...
-Masz to jak u Gringotta- Richardson jeszcze raz przytuliła Rudą. Warto jest mieć taką przyjaciółkę- pomyślała Lil, wycierając łzy z policzków.

2 komentarze:

Lydia Land of Grafic