Pospiesznie opuściła pociąg, a razem za nią, na stację Hogsmeade, wyszedł chłopiec, który towarzyszył jej resztę podróży. Wokoło już tłoczyli się uczniowie, stali w grupkach, przepychali się, rozmawiali, śmiali się, słowem- jak zwykle panował tu niesamowity rozgardiasz. On i długowłosa blondynka trzymali się na uboczu, jeszcze nie chcieli przyłączać się do reszty przyjaciół. Dziewczyna odwróciła się do niego.
-Dziękuję ci, Remusie. Jesteś wspaniałym przyjacielem.
Chłopiec uśmiechnął się do niej. Wyglądała już o wiele spokojniej niż w chwili, w której ją znalazł w pociągu. Była wtedy zapłakana, zdenerwowana, rozdrażniona. Ale przede wszystkim- smutna. Chyba ta rozmowa poprawiła jej humor.
-Och, Rose. Przecież wiesz, że nie ma za co. I że zawsze możesz na mnie liczyć.
Dziewczyna uśmiechnęła się słabo.
-Lepiej będzie, jeśli pójdziesz pomóc Rudej z zadaniami prefekta, bo inaczej zabije i mnie, i ciebie- zaśmiała się krótko.
-Zobaczymy się na kolacji. I, Rose, nie przejmuj się- rzucił jej ostatni uśmiech i zniknął w tłumie.
Ona zaś samotnie udała się w kierunku powozów, ciągniętych przez testrale. Tak, widziała te wspaniałe stworzenia. Pierwszy raz zobaczyła je przed drugim rokiem. Była przygnębiona po śmierci jej bardzo chorowitej siostry i była bardzo zaskoczona, widząc coś, czego do tej pory nie zauważała. Kiedy spytała dziewczyn, co to za stworzenia ciągną powozy, one spojrzały na nią krzywo. Odpowiedź na swoje pytanie znalazła u gajowego, Hagrida. Opowiedział jej o niezwykłości tych stworzeń, o tym dlaczego niektórzy je widzą. Z biegiem lat dziewczyny uwierzyły jej, choć wciąż ich nie widziały. Ale one były. Stały, dumnie wyprostowane, dorodne i zapatrzone w dal. Wsiadła do pierwszego lepszego powozu, gdzie czekała na swoje towarzyszki podróży. Dostrzegła Lucy, kłócąca się z "kimś".
-Nie. Black, daj jej spokój.
-Ale...
-Żadnych ale. Porozmawiamy w zamku- rzuciła Lucy, podbiegając do powozu.
-Rose, martwiłam się. Już lepiej?
-Tak, znacznie lepiej- uśmiechnęła się, kiedy nagle twarz jej pobladla. Wszyscy byli przebrani w szkolne szaty. Wszyscy, tylko nie ona.
-Co jest Rose?
-Lucy, nie mam przy sobie szaty. Została w pociągu. Nie mogę tak wejść!
-Na Merlina, rzeczywiście. Nawet nie zauważyłam. Musimy szybko coś wymyślić.
-Ale co? Nie zdążymy wrócić do pociągu- zielonooka krótko się zamyśliła, po czym krzyknęła- Hej, Black! Chodź tu.
Chłopiec o kruczoczarnych włosach wyglądał na nieco zaskoczonego, jednakże szybkim skinieniem zasygnalizował przyjaciołom, że zmieniają miejsce.
-Witam, moje panie. W czym może wam służyć wspaniały Syriusz Black?
-Chcesz wybaczenia Rose? To oddaj jej swoją szatę.
-Co?- słuchać było zdziwiony głos Syriusza, tak jak i Rose.
-Lucy, ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł- zaczęła niebieskooka blondynka.
-Rose, to jest jedyny pomysł. Poza tym jest ci to winien- rzuciła wymowne spojrzenie w kierunku przyjaciółki. Dziewczyna zrozumiała, o co chodzi i podeszła do szarookiego chłopca.
-No dobra... Syriuszu, wybaczę ci, jeśli pożyczysz mi swoją szatę. Tobie się i tak upiecze- uśmiechnęła się zachęcająco. Widziała, że szata Łapy będzie na nią o wiele za duża, ale zawsze to jednak szata. Nie dostanie odjętych punktów. Zauważyła, jak chłopiec ściąga górna warstwę szaty, pozostając w spodniach i koszuli szkolnej. Rose szybko wciągnęła nakrycie, dzięki czemu nikt nie mógł zauważyć, że pod spodem znajduje się mugolska sukienka.
Obróciła się w miejscu, dochodząc do wniosku, że zmieściła by się w tym odzieniu jeszcze ze trzy razy.
-Wyglądasz bosko- skwitował Syriusz, pożerając ją wzrokiem.
-Lepiej wsiadajmy, zanim nam odjadą- blondynka wskazała na powozy.
-Dobra myśl, Rose. Siadam obok swojej szaty- wykrzyknął Syriusz, jakby próbując przekonać wszystkich, że chodzi mu tylko o jego ubranie.- Która obecnie okrywa nieziemską dziewczynę- szepnął do ucha Rose, by tylko ona mogła to usłyszeć. W odpowiedzi uśmiechnęła się do niego, ale nie był to ten typ uśmiechu, którego stosuje się w odpowiedzi na komplement. Był to raczej życzliwy uśmiech w stylu: "I tak nie uda ci się mnie poderwać".
Bardzo fajne. Bardzo.
OdpowiedzUsuńRose trochę przypomina moją przyjaciółkę. Z charakteru i zamiłowaniem do sztuki, bo ona ma niebieskie włosy i nosi czarne soczewki :D
Ale i tak najbardziej uwielbiam Blacka i Lupina. I mam wieczną awersję do Petera. Błe...
Tak czy siak, mam nadzieję, że nie przestaniecie pisać. Nie chce mi się logować, więc pozostaje tylko podpisać się pełnym pseudonimem.
Życzę Weny
Alice Addams
Dziękuuuujemy! Za miłe i budujące słowa (ale, oczywiście, nie tylko!) :D
UsuńI zapewniamy, że na razie ani nam się myśli przestać pisać ;3
~L&L
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Podoba mi się to, że nie jest tu opisana tylko historia Huncwotów i słynnej Lily, ale także jej przyjaciółek ;)
OdpowiedzUsuń