czwartek, 9 lutego 2017

78.

-O co pytał cię profesor Dumbledore? 
-W sumie to tylko spytał co widziałam. Ale, podobnie jak my, podejrzewa kogoś ze szkoły.
-To chore! Ktoś z Hogwartu  mógłby zrobić coś takiego? - Lily wstała z łóżka i zaczęła maszerować po pokoju. Był wieczór i siedziały z dziewczynami w swoim dormitorium i dyskutowały o zdarzeniach, które niedawno miały miejsce. 
-Ustalmy fakty. Po pierwsze – James został zaatakowany silnym zaklęciem nieznanego pochodzenia – skoro Dumbledore go nie znał, to śmiem twierdzić, że zaklęcie zostało wymyślone przez osobę, która je rzuciła. Osoba poniżej poziomu SUMów nie byłaby w stanie samodzielnie stworzyć jakiegokolwiek zaklęcia, mylę się, Mary? 
-Nie, Lily. Nie mylisz. Podejrzewam, że jest to ktoś naprawdę dobry. Bez pomocy kogoś dorosłego, nawet wybitnemu uczniowi ciężko byłoby opatentować zaklęcie o takiej mocy. 
-Dobrze, więc uczeń X – tak go nazwijmy - współpracuje z dorosłym czarodziejem – warto dodać, dość niezłym, skoro wspólnie stworzyli złowieszcze zaklęcie.  
-Chyba musimy powiedzieć to głośno - jest to uczeń, który ma wtyki wśród Śmierciożerców. - wtrąciła Lucy. 
-Ech, masz rację. Więc mamy potencjalnego przyszłego Śmierciożerce, będącego z nimi w kontakcie, jego wiek określamy na 17-18 lat. Jest to osoba zdolna, jednak niezbyt się wyróżniająca - osoba, która potrafi wtopić się w tłum - bo przecież jak inaczej mógłby ukrywać się z tym co robi? 
-Może to ktoś niedoceniony? Tacy przeważnie zostają szaleńcami. 
-Dobre spostrzeżenie, Rose. Ale....Może to ktoś, kto dąży do czegoś więcej, niż sukcesów w Hogwarcie. 
-Co masz na myśli, Mary? 
-No wiesz, może to ktoś niezrozumiany. Może czuje się odepchnięty przez Śmierciożerców, więc, aby wkupić się w ich łaski, musi zrobić to z impetem. Może to ktoś, kto, na przykład. ma rodziców mugolaków, albo jednego z rodziców mugola – no wiesz, półkrwi. Może to ktoś, kto nie może się szczycić rodowym nazwiskiem i na szacunek musi sobie zapracować. Stąd też musi wymyślić broń dla Śmierciożerców. Coś, co da im przewagę. Nowe zaklęcie, którego nikt nie zna i któremu mało kto umie przeciwdziałać. 
-Więc to oznacza, że ten chłopak, który ratował Jamesa...
-...też pragnie dołączyć do Śmierciożerców. Tylko czemu w takim razie ratował Jamesa? 
-Och, Mary, to łatwe! Przecież gdyby James umarł, to wszyscy by mieli kłopoty. Zbyt dużo wyszłoby na jaw, a przecież uczniowie to wspaniali korespondenci tego, co dzieje się w Hogwarcie. Łatwo nimi manipulować, bo są pełni zapału. Zrobią wszystko. - Lucy także wstała. Nie mogła już dłużej siedzieć. Wyciągnęła spod łózka spory zwój pergaminu i przykleiła go do ściany, po czym chwyciła za pióro i zaczęła wypisywać: 
Wiek – 17-18 lat 
Niedoceniony  wybitny uczeń 
Półkrwi 
Niewyróżniający się 
Slytherin???? 
 
 
-Slytherin? - zdziwiła się Rose. 
-To dość typowe. Nie wiem, po prostu mam przeczucie, że to ktoś ze Slytherinu. Dobrze, spróbujmy teraz coś ustalić na temat tego drugiego chłopaka, który ratował Jamesa – nazwijmy go Y. Mary? Jakieś propozycje? 
-Na pewno X i Y się znają. Choć nie podejrzewam, czy się lubią. Gdyby tak było, ćwiczyliby razem. Z resztą, jeżeli X faktycznie próbuje opatentować nowe zaklęcie, pewnie nie chce się nim z nikim dzielić. Podejrzewam, że X to rodzaj samotnika, a Y z jakichś przyczyn...go podglądał. Może na czyjeś zlecenie? 
-Wychodziłoby na to, że Y cieszy się większym zaufaniem niż X. Czyta krew?  
-Tak, sądzę, że tak, Lily. I jeszcze Y znał przeciwzaklęcie. Mam pewną luźną teorię: X –nie cieszący się sławą chłopiec, próbuje wkupić się do Śmierciuchów. Stawiają przed nim zadanie wymagające, któremu chce podołać. Nie ufają mu jednak. Pomaga mu jakiś Śmierciożerca, ale i on mu nie ufa. Ufa on jednak Y - może są rodziną? Albo Y pochodzi z szanowanej rodziny czystej krwi czarodziejów. Y zna przeciwzaklęcie i ma obserwować X - Po co? Może, żeby sprawdził, czy faktycznie sam tego dokonał? Czy nie stchórzy, aby przetestować swoje zaklęcie na człowieku. Ale tutaj pytanie - skąd wiedział, że w Zakazanym Lesie w nocy będzie człowiek? Człowiek, którego zna? 
-Może zaklęcie nie było celowane do człowieka? 
Wszystkie oczy skierowały się w kierunku Rose. Ta zaś przygryzła nieco wargę, zawahała się przez chwilę. 
-James jest animagiem.  Oni wszyscy są - cała ta zgraja – postanowiła trzymać w sekrecie wilkołactwo Lupina. Domyślała się, jak musi mu być z tym źle, a wiedza ta nikomu nie przyniosłaby korzyści, wręcz przeciwnie - niosłaby ze sobą zniszczenie. 
 Dziewczyny ze zdziwieniem spoglądały na Rose, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszały.  Richardson jednak mówiła dalej: 
-Sądzę więc, że X chciał przetestować zaklęcie na zwierzęciu. Nie wiedział jednak, że jest to człowiek pod postacią zwierzęcia. Zaklęcie ugodziło i być może spowodowało to powrót Jamesa do ludzkiej postaci. X spanikował i uciekł. Wówczas do akcji przystąpił Y. Znał przeciwzaklęcie i znał Jamesa. Zauważył, że X został rozpoznany przez ugodzonego Pottera, więc musiał działać. Musiał wymazać mu wspomnienia, a także odwrócić zaklęcie. Nie mógł jednak skończyć, gdyż nadeszła Mary, a przy tym wszystkim nie chciał zostać zauważony, ani też stracić z oczu X, więc uciekł.  
- Ta teoria jest genialna. Koniecznie trzeba o tym poinformować profesora Dumbledorea! 
-Nie, Lily! Po pierwsze: to tylko spekulacje, a nie żadne dowodu. Sądzę, że najpierw powinnyśmy porozmawiać o tym z chłopakami. Może oni coś więcej wiedzą. Na pewno też nad tym główkują.  
- Rose ma racje. Sądzę, że najlepszym co możemy teraz zrobić, to przedstawić naszą wersję Huncwotom i może wspólnymi siłami dojdziemy do jakichś konkretniejszych wniosków. - odparła rzeczowo Mary. Wszystkie przytaknęły na tę propozycje. Zwinęły zwój pergaminu, włożyły szlafroki i już zmierzały do drzwi, kiedy otworzyły się one z impetem, a po ich drugiej stronie stał rozwścieczony Syriusz Black.
Lydia Land of Grafic