niedziela, 8 września 2013

13.

Ich bagaże już były w pociągu, a Lucy oddaliła się w poszukiwaniu dziewczyn. Stał u boku swojego najlepszego przyjaciela i wypatrywał w tłumie Remusa i Petera. Zauważał mnóstwo znajomych twarzy i bardzo dużo dziewczyn, które chichotały na jego widok. Uśmiechnął się, ale zaraz zrzedła mu mina, ponieważ kątem oka zauważył swoich rodziców odprowadzających Regulusa i na ich widok doznał dziwnego uczucia, jakby ktoś zacisnął lodowate szpony we wnętrzu jego brzucha. Szybko odwrócił się w inną stronę. Zaciskając mocniej zęby, oddalił od siebie myśl o swojej rodzinie i w tym momencie James pociągnął go w lewo, głową wskazując stojących tam kolegów. Black uśmiechnął się i pewnym krokiem ruszył do dwójki chłopaków, którzy machali do nich z entuzjazmem.
-Huncwoci nareszcie w komplecie!- wyszczerzył zęby Remus.
-Ooo, ktoś tu się stęsknił- James konspiracyjnym szeptem zwrócił się do Łapy. Nie uszło to jednak uwadze pozostałych chłopców- Glizdek cichutko zachichotał, a Remus obrzucił go spojrzeniem pełnym wyrzutu, ale i rozbawienia. Jednak zanim zdążył coś powiedzieć, Syriusz wypalił:
-Idziemy poszukać sobie jakiegoś przedziału?
-Tak, chodźmy!- Rogacz z entuzjazmem ruszył do pociągu, a za nim podążyła reszta Huncwotów. Kiedy tylko weszli do jednego z wagonów, Remus zatrzymał się.
-Ee, ja, tego...
Syriusz i James nie pozwolili mu dokończyć i zaczęli go przedrzeźniać:
-Muszę iść...
-...do wagonu prefektów...
-...żeby tam otrzymać...
-...szczegółowe instrukcje...
-...dotyczące nowego roku szkolnego.
-Nie żebym się cieszył...
-...ale, wiecie, to jest moim obowiązkiem...
-...a obowiązki trzeba wypełniać.
-Postaram się do was wpaść...
-...jak tylko znajdę wolną chwilę.
-Wiemy- zakończyli chórem i cała czwórka wybuchnęła śmiechem. Mniej więcej coś takiego usłyszeli od niego w zeszłym roku, jednak nikt nie spodziewał się, że aż tak dobrze zapamiętają przemowę swojego kolegi. Kiedy już się nieco uspokoili, Lunatyk odszedł, a oni ruszyli w przeciwną stronę.
-A może by tak pójść do dziewczyn?- zastanawiał się na głos Łapa.
-Nie będzie Evans... Tak, to dobry pomysł- zgodził się Potter.- Co ty na to, wielebny Glizdogonie?
Peter z udawaną powagą skinął głową i w trójkę zaczęli szukać swoich przyszłych towarzyszek podróży. Było to bardzo męczące, bo prawie każdy, do czyjego przedziału weszli, chciał ich zatrzymać u siebie jak najdłużej. W końcu znaleźli dziewczyny na samym końcu pociągu, ale siedziały tam tylko Mary i Lucy. Były pogrążone w rozmowie, a już z daleka było widać, jak ich oczy błyszczą z ożywienia. Syriusz wyciągnął rękę i zapukał do drzwi prowadzących do ich przedziału, po czym otworzył je i z uroczym uśmiechem spytał:
-Czy szanowne panie miałyby ochotę na towarzystwo trzech wyjątkowo kulturalnych i wyrafinowanych mężczyzn bliżej znanych jako Huncwoci?
Nie czekając na odpowiedź (która zresztą brzmiała: "Ależ naturalnie, zapraszamy."), wparował do środka i bezczelnie rozłożył się naprzeciwko dziewcząt. Lucy na ten widok tylko uśmiechnęła się z pobłażaniem- wiedział, że za dobrze go znała, by dziwić się takiemu postępowaniu. Za nim weszli James i Peter i zajęli miejsce koło niego. 
-No więc, drogie panie, jak wam minęły wakacje?- spytał Rogacz, posyłając ku dziewczynom jeden ze swoich uśmiechów.
Mary najwyraźniej nie czuła się na siłach, by odpowiadać lub brać czynny udział w rozmowie, za to Torres jak zwykle była w swoim żywiole. Jej zielone oczy żywo błyszczały, a gdy żartowała z chłopakami, wydawać by się mogło, że nie widziała się z nimi od końca czerwca. Pociąg już ruszył, kiedy drzwi do przedziału się otworzyły, a w nim stanęła piękna blondynka. Ubrana była w zwiewną, białą sukienkę, która sięgała jej do kolan, a włosy miała zebrane w lśniący warkocz. Uśmiechnęła się do nich delikatnie i przywitała się z każdym po kolei. Kiedy nadeszła pora Syriusza, by odpowiedzieć jej zwykłe "cześć", spojrzała na niego soczyście niebieskimi oczami, a on zadawał sobie w duchu pytanie, jak mógł wcześniej nie dostrzec, że ta dziewczyna jest piękna... "Weź się w garść, idioto, to tylko Rose, nic wielkiego"- upomniał się w duchu.- "A ty jesteś najprzystojniejszym facetem, jakiego kiedykolwiek widziała." I tak podbudowawszy swoje ego, zwrócił się do nowo przybyłej koleżanki, pozwalając sobie na odrobinę uwodzicielski ton:
-Jak Ci minęły wakacje, Rose?
Kątem oka dostrzegł, że James powiódł wzrokiem od niego do dziewczyny i z powrotem. A potem w oczach okularnika pojawiły się roześmiane iskierki i Łapa już wiedział, że jego najlepszy przyjaciel zrozumiał. Zanim nadeszła odpowiedź, Syriusz uchwycił jeszcze niezadowolone spojrzenie, jakie rzuciła mu Lucy. Nie zdążył się nad tym zastanowić, bo całą jego uwagę pochłonęła odpowiedź blondynki:
-Świetnie- jedno słowo, a mocno na niego zadziałało. Może dlatego, że mówiąc to, uśmiechnęła się do własnych wspomnień, a Łapa poczuł się, jakby tam był. Ten uśmiech mówił sam przez się- było świetnie. I tyle.
-Rose pojechała z rodziną do Włoch- pospieszyła z wyjaśnieniami Lucy.- I poznała tajemniczego mugola- dodała, a widok miny Syriusza był bezcenny. Wyglądał, jakby dostał w twarz. I tak też się poczuł. No bo- mugola?! Postanowił pociągnąć nieco temat, by dowiedzieć się czegoś więcej. Bardzo możliwe było, że Torres po prostu się z nim drażniła, ale lepiej było to sprawdzić.
-Ach, mugola?- bąknął zdawkowym tonem, robiąc minę wyrażającą uprzejme zdziwienie. Rose uśmiechnęła się pod nosem i lekko się zarumieniła, ale druga blondynka wyglądała na rozbawioną, ale i nieco złą na niego. Syriusz był ciekawy, dlaczego tak mogło być, ale stwierdził, że teraz nie powinien nad tym myśleć, teraz trzeba działać.
-To tylko przelotna znajomość. Jestem pewna, że już nigdy go nie zobaczę- Rosaline powiedziała to bardzo obojętnym tonem.
-Typowy przykład wakacyjnego romansu, moja droga- Rogacz triumfalnie uniósł jedną brew.
-Chłopcy... Wam tylko jedno w głowie- Mary zdecydowała się odezwać. Najwyraźniej chciała bronić swoją przyjaciółkę. Black postanowił dalej atakować i już miał otworzyć usta, kiedy drzwi przedziału otworzyły się i stanęła w nich czarownica sprzedająca słodycze. Nikt nie był głodny poza Peterem, który rzucił się na wózek, jakby nie jadł od tygodnia. Syriusz zdążył się już do tego przyzwyczaić. Kiedy jego kolega kupował łakocie, Łapa obserwował swój nowy cel. Dziewczyna zdawała się być zupełnie nieświadoma, że ktoś na nią patrzy. Słońce wpadające przez szybę pędzącego pociągu rozświetlały jej piękne włosy, które teraz wyglądały, jakby były zrobione ze złota. Chłopak miał ochotę sprawdzić, czy faktycznie są takie miękkie, jakie się wydają... Już podjął decyzję. Zdobędzie ją. Zdobędzie ją jak każdą inną, bo żadna nie jest w stanie oprzeć się urokowi Syriusza Blacka.
Chwilę później nadarzyła się okazja, by uderzyć. Peter skończył swoje zakupy i ruszył, by usiąść na swoim miejscu- zresztą, siedział na przeciwko Rose. Był jednak tak objuczony słodyczami, że przez przypadek potrącił duży i gruby zeszyt, z którym dziewczyna nie rozstawała się od momentu wejścia do przedziału. Pech jednak chciał, żeby akurat w tym momencie przestała go kurczowo trzymać w swoich smukłych dłoniach, bo podniosła je, by poprawić kosmyki, które wyswobodziły się z jej warkocza. Dlatego, choć zareagowała bardzo szybko, nie zdołała złapać zeszytu, który z głośnym hukiem runął na podłogę. Syriusz od początku śledził rozwój wypadków, lecz w tym momencie wszyscy spojrzeli na Rose, która mocno się zarumieniła i rzuciła się, by podnieść swoją własność. Ale Łapa był szybszy. W chwili, kiedy ona się schylała, on już tam był i wyciągnął rękę w kierunku pierwszej z kilkunastu rozrzuconych po podłodze karteczek, które najwyraźniej wypadły z zeszytu. Wystarczył moment, by Black zorientował się, że nie były to zwykłe kartki. To były zdjęcia. Mugolskie zdjęcia. Syriusz nie miał czasu oglądać, co przedstawiało to w jego dłoni, bo Rose już dopadła do swojego zeszytu i chciała pozbierać pozostałe rzeczy z podłogi. A do tego czarnowłosy chłopak nie chciał dopuścić. Jego mózg pracował na najwyższych obrotach, a w tym samym momencie zgarniał w swoim kierunku wszystkie pozostałe zdjęcia. No bo- Rose poznaje we Włoszech tajemniczego mugola, o którym nie chce nic powiedzieć, do Hogwartu zabiera mugolskie zdjęcia i wydaje się być przestraszona, że któryś z jej znajomych je zobaczy... 
Już wszystkie zdjęcia były u Syriusza, a porcelanowe dłonie Rose zaciśnięte były na grubym zeszycie. Oboje kucali i chłopak z zadowoleniem odkrył, że są dość blisko siebie. Dziewczyna popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem i wyszeptała:
-Syriuszu, proszę, oddaj mi to...
Ale on nie miał zamiaru poddać się tak łatwo. Nawet mu przez myśl nie przeszło, że zwracając Rose zdjęcia, zasłuży na jej wdzięczność... Rozważał dwie możliwości- albo poprosi o buziaka w zamian za zdjęcia, albo obejrzy je, a potem pomyśli, co dalej robić. Pierwszy pomysł wydał mu się zbyt szczeniacki, więc po chwili go odrzucił. Pozostała już tylko opcja druga, która dodatkowo zaspokoiłaby jego ciekawość. Więc popatrzył na dziewczynę wyzywająco, choć i z wesołymi iskierkami w oczach, żeby widziała, że robi to półżartem, półserio, a potem wstał i, nawet na nią nie spojrzawszy, wrócił na swoje miejsce pod oknem. Kiedy usiadł, nie spojrzał na nią, bo cała jego uwaga skupiła się na zdjęciach. Wiedział, że wokoło panuje cisza, wiedział, że Rogacz zagląda mu przez ramię, a nawet to, że wszyscy poza Rose go obserwują. Ale jemu wydawało się, że w tym momencie istniały tylko te zdjęcia i on. A cóż to były za zdjęcia! Wprawdzie były nieruchome, więc automatycznie uważał je za gorsze, lecz było w nich coś, co sprawiało, że nie dało się oderwać od nich wzroku. Na wszystkich była uwieczniona Rose- jak jedzie na rowerze, jak jej włosy powiewają na wietrze, jej skupiona twarz, kiedy coś robi na tle fontanny, jej malutkie stopy w butach na obcasie, jej przepiękny uśmiech... Słowem- cała Rose. Każdy jej element, który był cudny, zarówno tworząc całokształt, jak i istniejąc samodzielnie. Syriusz długo przeglądał te zdjęcia w milczeniu, zresztą nikt się nie odzywał. Po chwili, która dla każdego zdawał się być wiecznością, milczenie przerwał zziajany Remus, który wpadł do ich przedziału. Zaskoczony panującą w środku ciszą stanął w drzwiach i zapytał:
-Coś nie tak?
Nikt mu nie odpowiedział. Syriusz spojrzał na Rose i zobaczył, że dziewczyna z wdziękiem podniosła się z miejsca, wyminęła Lupina i wyszła. Nietrudno było zauważył, że po jej policzku spłynęła samotna łza. Lunatyk rozejrzał się po obecnych:
-Co wyście jej robili?
Kiedy odpowiedziało mu milczenie, odwrócił się na pięcie i pobiegł za Rosaline. A w przedziale wciąż panowała cisza...

5 komentarzy:

  1. świetny rozdział, nie mogę doczekać się następnego ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, genialna scena, gdy Łapa i Rogacz zaczęli przedrzeźniać Lupina ;D Świetnie piszecie, czekam na następne! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny czekam na kolejne rozdziały ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejny rozdział ?? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To tak naturalnie huncwotowate.. <3

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic