Blade promienie wrześniowego słońca wpadały przez szparę w jej zasłonach
przy łóżku. Chyba zapomniała je zaciągnąć, kiedy kładła się spać. A tak
właściwie, to kiedy wróciła do pokoju? Przetarła lekko oczy rękoma i
usiadła na łóżku, rozglądając się wokół. Lucy jeszcze spała, ona również
się nie zasłoniła. Wstała z łóżka, lekko się przeciągając.
-Późno wczoraj wróciłyście.
Zlękła się na dźwięk głosu Lily.
-Och, Lily, już nie śpisz.
-Nie śpię. I nie spałam wczoraj, czekając na was. Świetnie się bawiłyście, jak widziałam. Tak świetnie, że musieli cię przynosić na rękach.
W głosie Evans można było wyczuć dezaprobatę. Ale właściwie o co ona się czepia? To, że sama nigdy nigdzie nie wychodziła, że wolała zaraz po lekcjach zamykać się w dormitorium czy też bibliotece, to, że nie lubiła czasem spędzić inaczej czas, niżeli na nauce czy innych nudnych czynnościach, wcale nie oznaczało, że ona czy Lucy nie mogły sobie pozwolić na wieczór w gronie Huncwotów, zwłaszcza w pierwszy dzień po przyjeździe.
-Nie wiem o czym mówisz, Lily.
-Rose, Remus cię przyniósł do dormitorium.
-Zasnęłam, byłam zmęczona. To chyba ładnie z jego strony, że zachował się jak przyjaciel.
-Wciąż nie wiem, jak im się udaje złamać zabezpieczenia przeciw chłopcom w żeńskich dormitoriach.
-Ja też nie, ale przecież to Huncwoci. Pozwolisz, że teraz pójdę się umyć. Wolę zrobić to przed Lucy.
Przeszła skocznym krokiem odległość dzielącą ją od toaletki i zniknęła za drzwiami. Oparta o drzwi odetchnęła z ulgą. Chciała uniknąć tych karcących spojrzeń Evans. Więc Remus ją przyniósł do dormitorium. Zasnęła. Co się działo? Gadali, dłuugo gadali. Warto było zasnąć w pokoju Huncwotów, warto było teraz ukrywać się przed Evans, by dowiedzieć się TAKICH rzeczy. Delikatnie przygryzła dolną wargę. -Oby piątkowa impreza wypaliła- pomyślała, szykując się do kąpieli.
-Późno wczoraj wróciłyście.
Zlękła się na dźwięk głosu Lily.
-Och, Lily, już nie śpisz.
-Nie śpię. I nie spałam wczoraj, czekając na was. Świetnie się bawiłyście, jak widziałam. Tak świetnie, że musieli cię przynosić na rękach.
W głosie Evans można było wyczuć dezaprobatę. Ale właściwie o co ona się czepia? To, że sama nigdy nigdzie nie wychodziła, że wolała zaraz po lekcjach zamykać się w dormitorium czy też bibliotece, to, że nie lubiła czasem spędzić inaczej czas, niżeli na nauce czy innych nudnych czynnościach, wcale nie oznaczało, że ona czy Lucy nie mogły sobie pozwolić na wieczór w gronie Huncwotów, zwłaszcza w pierwszy dzień po przyjeździe.
-Nie wiem o czym mówisz, Lily.
-Rose, Remus cię przyniósł do dormitorium.
-Zasnęłam, byłam zmęczona. To chyba ładnie z jego strony, że zachował się jak przyjaciel.
-Wciąż nie wiem, jak im się udaje złamać zabezpieczenia przeciw chłopcom w żeńskich dormitoriach.
-Ja też nie, ale przecież to Huncwoci. Pozwolisz, że teraz pójdę się umyć. Wolę zrobić to przed Lucy.
Przeszła skocznym krokiem odległość dzielącą ją od toaletki i zniknęła za drzwiami. Oparta o drzwi odetchnęła z ulgą. Chciała uniknąć tych karcących spojrzeń Evans. Więc Remus ją przyniósł do dormitorium. Zasnęła. Co się działo? Gadali, dłuugo gadali. Warto było zasnąć w pokoju Huncwotów, warto było teraz ukrywać się przed Evans, by dowiedzieć się TAKICH rzeczy. Delikatnie przygryzła dolną wargę. -Oby piątkowa impreza wypaliła- pomyślała, szykując się do kąpieli.
Ten blog o huncwotach jest najlepszy w całym necie.
OdpowiedzUsuńRozdziały pojawiają się superszybko i są bardzooo ciekawe !!! I like it^^
super
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten blok
Niesamowite
Szkoda że nie było opisane o czym rozmawiali xD
jest :3 będzie wieczorem. Muahahaha jestem zła. Podtrzymuję napięcie :3
Usuń~Lily
Pozdrawiamy L&L :*
blog* xD
OdpowiedzUsuń