Wpatrywała się w Syriusza i Rose jeszcze przez dłuższą chwilę. Jej mózg
pracował na zmniejszonych obrotach, przez co dopiero po chwili dotarł do niej
sens całej tej sytuacji.
-Black, skończony frajerze, wygrałam! - wrzasnęła z ogromnym uśmiechem na twarzy. -Tak jest, o tak, wszyscy wiedzieli, że mistrz Torres to wygra, bo Black to lamus. - przemawiała, stając na nogach i skacząc z radości. Podchodziła do każdego i obcałowywała ich policzki. Łapie nawet zmierzwiła włosy, a potem zaczęła wykonywać dziwny taniec, składających się z ruchów kolan do wewnątrz i do zewnątrz i trzymaniu się rękoma za głowę. Wydawała z siebie dziwne odgłosy radości. Nie zwracała uwagi na to, że w wybuchu swej ekscytacji zgubiła spodnie od swojej piżamy - notabene uchodziła za największe dziwadło, bo która z dziewczyn spadła w długich spodniach i koszuli zapinanej na guziki? To był męski strój do spania.
Bądź co bądź, Torres w stanie głębokiej euforii, w majtkach i koszuli, która na szczęście była trochę dłuższa i mniej dopasowana do jej ciała, wymachiwała włosami udając, że jest gwiazdą mugolskiej muzyki rozrywkowej.
Zasadniczo mogło się to wydawać być żenującym, gdyby nie to, ze to jest właśnie Lucy Torres. We własnym żywiole i w pełnej okazałości. Taka właśnie była. Przebojowa, żywa, wesoła.
-Black, kochanie. idź lepiej się dobrze wymyć, bo jutro jest twój wielki dzień! - ryknęła śmiechem upadając na kolana. Wierzchem dłoni otarła łzy, które zaczęły napływać jej do oczu.
Gdy podniosła wzrok, zauważyła, że Black opuszkami palców dotyka policzka Richardson. Złapał jeden kosmyk jej włosów, który niesfornie opadał jej na twarz i zwinnym ruchem zaczepił jej go za ucho. Łatwo było zauważyć, że dziewczyna napięła wszystkie mięśnie. Czuła się skrępowana taką sytuacją, a tu Black dalej nie przestawał.
Jego dłoń zatrzymała się przy jej twarzy, wplótł swoje palce w jej włosy i nachylił się by skraść jej choć jeden pocałunek. To wszystko działo się tak szybko. Rose wyrwała się i z hukiem zatrzasnęła drzwi do toaletki. Słychać było jedynie głośny szum spuszczanej wody. Krzyknęła coś w stylu, że czeka aż wyjdą.
-To się doigrałeś. Nie ma to jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. - i choć mogło się to wydawać nieco nie na miejscu, zaczęła wtórować swój dziki taniec. Wszyscy ponownie się roześmiali, a już bardzo, ale to bardzo wkurzony Syriusz wyleciał z dormitorium tak szybko, że Lucy, wymachująca dziko włosami, nawet tego nie zauważyła.
-My też pójdziemy, zajmijcie się Rose. Peter, chodź. - i dwaj pozostali Huncwoci opuścili dormitorium. Niespełna dwie minuty później drzwi znów się otworzyły, a stała w nich Mary z nietęgą miną.
Torres rzuciła się na łóżko ciężko dysząc, pozwalając przy tym mówić Lily. Ta pokrótce opowiedziała Mollison co się działo pod jej nieobecność.
-I dalej tam siedzi? - spytała w końcu brunetka.
-Rose! Rose, wychodź. Już poszli! - krzyczała Torres, nie podnosząc się z łóżka. Na te słowa drzwi łazienki się otworzyły i wyszła z nich drobna postać blondynki. Usiadła na swoim łóżku i wpatrywała się w przyjaciółki.
-To, że uciekłam, nie było chyba aż tak nietaktowne, co nie?
-Black, skończony frajerze, wygrałam! - wrzasnęła z ogromnym uśmiechem na twarzy. -Tak jest, o tak, wszyscy wiedzieli, że mistrz Torres to wygra, bo Black to lamus. - przemawiała, stając na nogach i skacząc z radości. Podchodziła do każdego i obcałowywała ich policzki. Łapie nawet zmierzwiła włosy, a potem zaczęła wykonywać dziwny taniec, składających się z ruchów kolan do wewnątrz i do zewnątrz i trzymaniu się rękoma za głowę. Wydawała z siebie dziwne odgłosy radości. Nie zwracała uwagi na to, że w wybuchu swej ekscytacji zgubiła spodnie od swojej piżamy - notabene uchodziła za największe dziwadło, bo która z dziewczyn spadła w długich spodniach i koszuli zapinanej na guziki? To był męski strój do spania.
Bądź co bądź, Torres w stanie głębokiej euforii, w majtkach i koszuli, która na szczęście była trochę dłuższa i mniej dopasowana do jej ciała, wymachiwała włosami udając, że jest gwiazdą mugolskiej muzyki rozrywkowej.
Zasadniczo mogło się to wydawać być żenującym, gdyby nie to, ze to jest właśnie Lucy Torres. We własnym żywiole i w pełnej okazałości. Taka właśnie była. Przebojowa, żywa, wesoła.
-Black, kochanie. idź lepiej się dobrze wymyć, bo jutro jest twój wielki dzień! - ryknęła śmiechem upadając na kolana. Wierzchem dłoni otarła łzy, które zaczęły napływać jej do oczu.
Gdy podniosła wzrok, zauważyła, że Black opuszkami palców dotyka policzka Richardson. Złapał jeden kosmyk jej włosów, który niesfornie opadał jej na twarz i zwinnym ruchem zaczepił jej go za ucho. Łatwo było zauważyć, że dziewczyna napięła wszystkie mięśnie. Czuła się skrępowana taką sytuacją, a tu Black dalej nie przestawał.
Jego dłoń zatrzymała się przy jej twarzy, wplótł swoje palce w jej włosy i nachylił się by skraść jej choć jeden pocałunek. To wszystko działo się tak szybko. Rose wyrwała się i z hukiem zatrzasnęła drzwi do toaletki. Słychać było jedynie głośny szum spuszczanej wody. Krzyknęła coś w stylu, że czeka aż wyjdą.
-To się doigrałeś. Nie ma to jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. - i choć mogło się to wydawać nieco nie na miejscu, zaczęła wtórować swój dziki taniec. Wszyscy ponownie się roześmiali, a już bardzo, ale to bardzo wkurzony Syriusz wyleciał z dormitorium tak szybko, że Lucy, wymachująca dziko włosami, nawet tego nie zauważyła.
-My też pójdziemy, zajmijcie się Rose. Peter, chodź. - i dwaj pozostali Huncwoci opuścili dormitorium. Niespełna dwie minuty później drzwi znów się otworzyły, a stała w nich Mary z nietęgą miną.
Torres rzuciła się na łóżko ciężko dysząc, pozwalając przy tym mówić Lily. Ta pokrótce opowiedziała Mollison co się działo pod jej nieobecność.
-I dalej tam siedzi? - spytała w końcu brunetka.
-Rose! Rose, wychodź. Już poszli! - krzyczała Torres, nie podnosząc się z łóżka. Na te słowa drzwi łazienki się otworzyły i wyszła z nich drobna postać blondynki. Usiadła na swoim łóżku i wpatrywała się w przyjaciółki.
-To, że uciekłam, nie było chyba aż tak nietaktowne, co nie?
Jak już mówiłam Lucy mnie rozwala <333333333
OdpowiedzUsuńJUCHU!!! Pierwsza mogę pogratulować ;) To najfajniejszy blog w necie!!! Wrzucajcie jak najszybciej kolejne rozdziały... i to jednak jak najwięcej :D
OdpowiedzUsuńhahaha ;D Lucy jest świetna ;) wrzucajcie więcej :) ACCIO <3
OdpowiedzUsuńJeszcze ,jeszcze , jeszcze
OdpowiedzUsuńJeny Lucy jakie teksty i szaaalony taniec xD nie moge już ona mnie wykończy psychichnie
"Black kochanie..." xD
hahahahhahahahahahhahahah
OdpowiedzUsuń,,Black kochanie'' WHAT?! xD o masakra. Teraz czekać tylko na przerwę obiadową ^^ ACCIO NASTĘPNY ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńOchh, czy już wspominałam, że kocham Waszego bloga?? Chyba tak ;D Piszecie genialnie! Czekam na next <33
OdpowiedzUsuńSUPER BLOG!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jeden z najlepszych (jak nie najlepszy) jakich czytałam! Piszecie fantastycznie! Nie mogę się doczekać jak Syriusz dopełni zakład! Ale będzie zabawa! Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://luna-neville-przyjazn-czy-kochanie.blogspot.com/