Już
od dłuższego czasu siedziały w dormitorium chłopców. Z rozbawieniem
przyglądała się dwójce dobrze znanych jej chłopców, którzy, jeden przez
drugiego, łypali na siebie spode łba. Byli bardzo rozdrażnieni swoim
zakładem.
- Black, czemu nie pójdziesz tak po prostu się ogolić? Przecież to oczywiste, że James wygra.
- No dzięki, Lucy. Też cię kocham, ale wiesz, mogłabyś być czasem po mojej stronie!
Skrzyżował na piersi w nieco pretensjonalnym geście, na co blondynka jedynie wyszczerzyła zęby.
- Wiesz, w sumie to mogę się z tobą założyć, Lucy, o to, że wygram ten zakład z Jamesem!
- Ooooo! Znowu się chcesz zakładać! Jej, Black, jak ja to lubię!
- Tym razem wygram!
- No jasne. Załóż się!
- W porządku. O co?
Syriusz był już dostatecznie wkurzony. Nerw na twarzy mu drgał i oddychał też dziwnie szybko.
- Jeśli wygram… – zaczęła złudnie spokojnym głosem – A może zostawmy stawkę w tajemnicy? Załóż się w ciemno, Black! Tak będzie zabawniej.
Łapa rozejrzał się po twarzach obecnych. Wszyscy tkwili w napięciu. Na ułamek sekundy dłużej, swój wzrok zatrzymał na twarzy swojego najlepszego przyjaciela. Na nieszczęście Torres, dziewczyna tego nie zauważyła.
- Zgoda! – podał jej dłoń, pozwalając na zawiązanie magicznej umowy.
Nie mógł uwierzyć w naiwność dziewczyny, która jeszcze przez kilka chwil upajała się swoją pomysłowością. Mina jej zrzedła w chwili, w której James zniknął za drzwiami toaletki, a Syriusz, z całkiem zadowoloną miną, rozwalił się na swoim łóżku.
- Oj, Torres, Torres. Głupiutkie z ciebie, dziewczę. Doprawdy sądziłaś, że Rogaś pozwoliłby mi przegrać kolejny zakład?
- Czy on…Czy on właśnie poszedł się ogolić? TY ŻMIJO! TO NIE FAIR!
Wybuchnął jedynie śmiechem - połączenie radości ze zjadliwością. Jego śmiech, zawtórował śmiech Pottera, który z gładką już twarzą wyszedł z toalety.
- Oj, Lucy. To co, teraz tylko kwestia zadania. – rzucił James. – Łapo, co nasza kochana blondyneczka powinna uczynić?
- Wiesz, Rogasiu. Ja to bym chętnie zobaczył Torres rzucającą się mojemu braciszkowi na szyję. Nigdy go nie widziałem z żadną dziewczyną. Niech chłopak ma coś z życia.
- Nie, Black, nie możesz! – krzyknęła, z wyraźnie przestraszoną miną.
- A to dlaczego?
- Ja mam chłopaka!
- Och, to czyni zadanie jeszcze zabawniejszym.
Szyderczy uśmiech, szalony błysk w oku. To idealnie współgrało z atmosferą panującą w pomieszczeniu. Jeszcze parę sekund napawał się wygraną, po czym niczym błyskawica, wparował do łazienki, z której nie wychodził dość długo. Kiedy jednak już to uczynił, wyglądał on znacznie lepiej. Gładka twarz, ten typowy dla Huncwotów typ uśmiechu. Wysoko uniesiona twarz i postawa mająca wyrażać nutkę zarozumialstwa. Syriusz Black w pełnej okazałości. Rzucił zalotne spojrzenie Lucy, która już się gotowała, gdzieś głęboko w środku.
- Lucy, szykuj się na gorrrrrrrrrrrrący pocałunek z Regulusem!
Tego było za wiele. W tej właśnie chwili przełamał granicę wytrzymałości Torres. Dziewczyna wdzięcznie wstała i szybkim krokiem udała się ku wyjściu. Chłopcy natychmiastowo się roześmiali. Rose, nieco zmieszana, jedynie delikatnie się uśmiechnęła. Siedziała na łóżku Remusa opierając się lewym ramieniem o kolumnę.
- Hej, słuchajcie, przyznać się! Od kogo dostałem zdjęcie na urodziny? - zerwał się na nogi Syriusz spoglądając po wszystkich. – Bo wiecie, ostatnio przegrzebywałem spodnie, szukałem jakichś drobnych, a zamiast tego, znalazłem zdjęcie mnie z chłopakami. Normalnie szok. Nie pamiętam kiedy je dostałem. Film mi się urwał jakoś tak po wyjściu od dziewczyn.
Strasznie fajne, w ogóle nie mam pojęcia kiedy zostało zrobione. Ej, Rose, to nie od ciebie? - obdarował ją jednym z tych swoich wyćwiczonych uśmiechów. Nonszalancja połączona z rozbawieniem.
- Nie, no skąd. - odparła, starając się zatuszować delikatne drżenie głosu. - Wiecie, ja chyba pójdę sprawdzić co z Lucy. Nie wyglądała na spokojną gdy stąd wychodziła.
- Och, Rose, daj spokój! Nic jej nie jest, zapewniam cię.
- Jak tak możesz?! Lucy wyparowała stąd jak poparzona, a ty mi mówisz, że nic jej nie jest? Jesteś okrutnie nieczuły, Syriuszu.
Posępna mina, stalowy błysk w oku, mocno zaciśnięta szczęka i godnie wyprostowana postura - był to nietopowy widok, zwłaszcza jeśli mówiło się o Rosaline Richardson. Dziewczyna jeszcze przez chwile nie spuszczała wzroku z Blacka, a gdy już to zrobiła, obróciła się na pięcie i szybkim krokiem opuściła dormitorium.
- Cóż... - zaczął Łapa opierając się o balustradę łóżka. - wygląda na to, że ktoś tu przechodzi właśnie menstruację.
Rogacz parsknął śmiechem.
- No co?
- "Jesteś okrutnie nieczuły, Syriuszu". - zawtórował James, bezczelnie przedrzeźniając Rose,
- Daj spokój. Ej, co powiecie na mały żart na Smarku. Na nic innego nie mam tak wielkiej ochoty, jak na wycięcie jakiegoś kawału.
- Brzmi kusząco. - zamruczał James, na co cała reszta wybuchnęła nieopanowanym śmiechem.
- Black, czemu nie pójdziesz tak po prostu się ogolić? Przecież to oczywiste, że James wygra.
- No dzięki, Lucy. Też cię kocham, ale wiesz, mogłabyś być czasem po mojej stronie!
Skrzyżował na piersi w nieco pretensjonalnym geście, na co blondynka jedynie wyszczerzyła zęby.
- Wiesz, w sumie to mogę się z tobą założyć, Lucy, o to, że wygram ten zakład z Jamesem!
- Ooooo! Znowu się chcesz zakładać! Jej, Black, jak ja to lubię!
- Tym razem wygram!
- No jasne. Załóż się!
- W porządku. O co?
Syriusz był już dostatecznie wkurzony. Nerw na twarzy mu drgał i oddychał też dziwnie szybko.
- Jeśli wygram… – zaczęła złudnie spokojnym głosem – A może zostawmy stawkę w tajemnicy? Załóż się w ciemno, Black! Tak będzie zabawniej.
Łapa rozejrzał się po twarzach obecnych. Wszyscy tkwili w napięciu. Na ułamek sekundy dłużej, swój wzrok zatrzymał na twarzy swojego najlepszego przyjaciela. Na nieszczęście Torres, dziewczyna tego nie zauważyła.
- Zgoda! – podał jej dłoń, pozwalając na zawiązanie magicznej umowy.
Nie mógł uwierzyć w naiwność dziewczyny, która jeszcze przez kilka chwil upajała się swoją pomysłowością. Mina jej zrzedła w chwili, w której James zniknął za drzwiami toaletki, a Syriusz, z całkiem zadowoloną miną, rozwalił się na swoim łóżku.
- Oj, Torres, Torres. Głupiutkie z ciebie, dziewczę. Doprawdy sądziłaś, że Rogaś pozwoliłby mi przegrać kolejny zakład?
- Czy on…Czy on właśnie poszedł się ogolić? TY ŻMIJO! TO NIE FAIR!
Wybuchnął jedynie śmiechem - połączenie radości ze zjadliwością. Jego śmiech, zawtórował śmiech Pottera, który z gładką już twarzą wyszedł z toalety.
- Oj, Lucy. To co, teraz tylko kwestia zadania. – rzucił James. – Łapo, co nasza kochana blondyneczka powinna uczynić?
- Wiesz, Rogasiu. Ja to bym chętnie zobaczył Torres rzucającą się mojemu braciszkowi na szyję. Nigdy go nie widziałem z żadną dziewczyną. Niech chłopak ma coś z życia.
- Nie, Black, nie możesz! – krzyknęła, z wyraźnie przestraszoną miną.
- A to dlaczego?
- Ja mam chłopaka!
- Och, to czyni zadanie jeszcze zabawniejszym.
Szyderczy uśmiech, szalony błysk w oku. To idealnie współgrało z atmosferą panującą w pomieszczeniu. Jeszcze parę sekund napawał się wygraną, po czym niczym błyskawica, wparował do łazienki, z której nie wychodził dość długo. Kiedy jednak już to uczynił, wyglądał on znacznie lepiej. Gładka twarz, ten typowy dla Huncwotów typ uśmiechu. Wysoko uniesiona twarz i postawa mająca wyrażać nutkę zarozumialstwa. Syriusz Black w pełnej okazałości. Rzucił zalotne spojrzenie Lucy, która już się gotowała, gdzieś głęboko w środku.
- Lucy, szykuj się na gorrrrrrrrrrrrący pocałunek z Regulusem!
Tego było za wiele. W tej właśnie chwili przełamał granicę wytrzymałości Torres. Dziewczyna wdzięcznie wstała i szybkim krokiem udała się ku wyjściu. Chłopcy natychmiastowo się roześmiali. Rose, nieco zmieszana, jedynie delikatnie się uśmiechnęła. Siedziała na łóżku Remusa opierając się lewym ramieniem o kolumnę.
- Hej, słuchajcie, przyznać się! Od kogo dostałem zdjęcie na urodziny? - zerwał się na nogi Syriusz spoglądając po wszystkich. – Bo wiecie, ostatnio przegrzebywałem spodnie, szukałem jakichś drobnych, a zamiast tego, znalazłem zdjęcie mnie z chłopakami. Normalnie szok. Nie pamiętam kiedy je dostałem. Film mi się urwał jakoś tak po wyjściu od dziewczyn.
Strasznie fajne, w ogóle nie mam pojęcia kiedy zostało zrobione. Ej, Rose, to nie od ciebie? - obdarował ją jednym z tych swoich wyćwiczonych uśmiechów. Nonszalancja połączona z rozbawieniem.
- Nie, no skąd. - odparła, starając się zatuszować delikatne drżenie głosu. - Wiecie, ja chyba pójdę sprawdzić co z Lucy. Nie wyglądała na spokojną gdy stąd wychodziła.
- Och, Rose, daj spokój! Nic jej nie jest, zapewniam cię.
- Jak tak możesz?! Lucy wyparowała stąd jak poparzona, a ty mi mówisz, że nic jej nie jest? Jesteś okrutnie nieczuły, Syriuszu.
Posępna mina, stalowy błysk w oku, mocno zaciśnięta szczęka i godnie wyprostowana postura - był to nietopowy widok, zwłaszcza jeśli mówiło się o Rosaline Richardson. Dziewczyna jeszcze przez chwile nie spuszczała wzroku z Blacka, a gdy już to zrobiła, obróciła się na pięcie i szybkim krokiem opuściła dormitorium.
- Cóż... - zaczął Łapa opierając się o balustradę łóżka. - wygląda na to, że ktoś tu przechodzi właśnie menstruację.
Rogacz parsknął śmiechem.
- No co?
- "Jesteś okrutnie nieczuły, Syriuszu". - zawtórował James, bezczelnie przedrzeźniając Rose,
- Daj spokój. Ej, co powiecie na mały żart na Smarku. Na nic innego nie mam tak wielkiej ochoty, jak na wycięcie jakiegoś kawału.
- Brzmi kusząco. - zamruczał James, na co cała reszta wybuchnęła nieopanowanym śmiechem.
Kooooooochaaaaaam <3 To po prostu jeden z najlepszych blogów, jakie kiedykolwiek czytałam ;* No po prostu cudo *o*
OdpowiedzUsuńTylko szkoda, że notki takie krótkie! :D
UsuńZgadzam się, notki powinny być choć trochę dłuższe :)
UsuńLady Mikaelson <3
Suuuuupciooo...:-* Megaaa...<3 najfajniejszy blog jaki czytałam :-* czyta się i nie może przestać...
OdpowiedzUsuńżyczę weny ;-*
To jest MEGA,MEGA,MEGA..........
OdpowiedzUsuńWięcej Lily i Jamesa!!!!
Piszecie cudnie :D
OdpowiedzUsuńOj Lucy :D James i Syriusz jak zwykle zgrani wszystko dla siebie zrobią
Kiedy następnee :)?
Super *.* Więcej Lily i Jamesa
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie rozdzial poswiecony Jilly ? :D
OdpowiedzUsuńNo, no. Super jak zwykle! Czekam na następny pięknie napisany rozdział i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńLady Mikaelson <3
Ja chce Jily - tu i teraz! :D
OdpowiedzUsuńBlog jest o erze Humcwotow, a nie tylko o Lily i Jamesie(nie miejcie nam za złe, to, przynajmniej mój- ulubiony parring) Chodzi o to, ze mamy już pewną koncepcję i żeby ona wypaliła, to nie możemy tak dużo i namiętnie pisać o Jamesie i Lily. (do czasu. Uwaga, spojler: Lily i James wezmą ślub i będą mieli synka - Harry'ego). Bądźcie cierpliwi :)
UsuńOczywiscie ze poczekamy :D
UsuńJej rozdział świetny czyli jak zawsze :D Czekam na kolejnee <3
UsuńJuz 59 ^.^, a pamietam jak byl pierwszy rozdzial i czekałam na ten drugi xd
OdpowiedzUsuńSsssuuuupeeeeerrr :D koooochaaaaam waaaaasss!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
Kiedy kokejne :D czekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńHej! Zostałeś właśnie przeze mnie nominowany do Liebster Blog Award! Wszystko znajdziesz w linku: http://hogwart-lily-james.blogspot.com/2013/11/lebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńhttp://hogwart-lily-james.blogspot.com/2013/11/liebster-blog-award.html
Usuń