Rose weszła do swojego dormitorium. Już na progu zauważyła, że coś było
nie tak – aha, to ten nadzwyczajny porządek. Najwyraźniej Lily i Mary
dorwały się do ich rzeczy, kiedy obu blondynek nie było w pokoju. – Trudno –
dziewczyna wzruszyła ramionami i zdjęła buty, by po chwili z cichym
okrzykiem radości wskoczyć na swoje idealnie posłane łóżko.
Po chwili drzwi się otworzyły i do środka weszła Lucy, gwiżdżąca jakąś wesołą melodię.
– Ooo, tu jesteś! – ucieszyła się niebieskooka. – Właściwie to potrzebuję twojej rady.
Torres z zaciekawieniem spojrzała na przyjaciółkę i w mgnieniu oka znalazła się na łóżku Rose.
– O co chodzi?
– Bo wiesz... Syriusz jest ostatnio nieco
zły z powodu tego zakładu z Jamesem. Że nie mogą się golić i w ogóle.
Dlatego chciałabym mu jakoś pomóc. No i wymyśliłam dwie opcje, ale nie
wiem, która jest lepsza.
– Ejejej, ale czemu ty w ogóle chcesz mu pomagać? Niech choć raz przeprowadzą uczciwy zakład.
– Ale on chodzi teraz taki wściekły... Dzisiaj nawet na mnie wpadł przez nieuwagę!
– Moim
zdaniem za bardzo się przejmujesz, kochana. Zupełnie nie rozumiem,
dlaczego chciałabyś poprawić samopoczucie Łapy. – twarz Lucy wykrzywiła
się w szatańskim uśmieszku. – Ej, a może on ci się podoba!
– Nie! W życiu! Syriusz? Błeeee.
– No co ty, Rose! Przecież to jeden z najprzystojniejszych, w dodatku wolnych chłopaków w szkole! Na pewno ci się podoba.
Richardson wiedziała, że przyjaciółka tylko jej dokucza, ale i tak postanowiła się bronić do oporu.
– Wcale nie. Są przystojniejsi.
– No niby kto?
– Yyy.
– Właśnie! – wykrzyknęła triumfalnie zielonooka.
– Czekaj,
daj mi pomyśleć! – broniła się Rose, ale Torres już wstała i zaczęła
skakać po jej łóżku, krzycząc, a może śpiewając?, w kółko następujące
słowa:
– Rose podoba się Syriusz! A ona jemu! Będą taką słodką parą! Tralalalaaa.
– Przestań! To nieprawda!
Richardson
rzuciła się na przyjaciółkę z poduszką w ręce, próbując zasłonić jej
usta. W tej samej chwili Lucy, wciąż się drąc, przeskoczyła na swoje
łóżko i zamachnęła się swoją poduszką. Wkrótce spokojna rozmowa
przyjaciółek przerodziła się w prawdziwe starcie. Pokój został
podzielony na dwa fronty, nie oszczędzono ani jednej poduszki. W
powietrzu rozchodził się perlisty śmiech obu dziewczyn, raz po raz
przerywany przez celne trafienie poduszką.
Wtem drzwi otworzyły się, a obie dziewczyny zamarły w poduszkami
nad głową. W progu stała osłupiała Lily, a za nią było widać Mary,
wyglądającą przez ramię Rudej. Obie blondynki przybrały skruszone miny.
– Co. To. Ma. Być?! Niedawno posprzątałyśmy!
– Właśnie widziałyśmy – zaczęła Rose niewinnym tonem.
– No i tak sobie pomyślałyśmy...
– Że jest nieco za czysto...
– Ale
to na serio wyszło niespecjalnie – dokończyła Lucy i obie dziewczyny
przecisnęły się przez drzwi prowadzące na korytarz. Pobiegły ku Pokojowi
Wspólnemu, ale i tak dobiegł je krzyk Evans:
– Wracajcie! Jeszcze nie skończyłam!
Dokąd uciec? Gdzieś, gdzie Lily nas nie będzie ścigać... – myślały obie, po czym równocześnie na siebie spojrzały z tym samym błyskiem w oku.
– Huncwoci.
Hahahhaaahahhahahaa,dobre :D Czekam na następny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńZajebiste *o*
OdpowiedzUsuńWięcej Lily i Jamesa ! Nie odpuszczę !
OdpowiedzUsuńRozdział świetny - jak zwykle <3
Pozdrawiam i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału:)
Lady Mikaelson <3
Zgadzam się z tobą Więcej Lily i Jamesa!!!!
UsuńPopieram! Lily i James <3
UsuńUciekawe przed gniewem Lily :D
OdpowiedzUsuńPiękne i od razu ta myśl o Huncwotach
Czekam na następne <3
Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńŚwietne, Świetne Świetne!
OdpowiedzUsuńMerlinie... kiedy następne??
Super! Czekam na następny. Więcej Lily i Jamesa!
OdpowiedzUsuńHahaha, świetneświetneświetne!
OdpowiedzUsuń