sobota, 23 listopada 2013

57.



            Po raz kolejny spojrzał w swoje odbicie w lustrze i westchnął. Zwykle idealnie gładkie policzki pokrywał mu dwudniowy zarost, który jego zdaniem zdecydowanie psuł jego urodę. Ze złością spojrzał na okularnika siedzącego na skraju łóżka i przyglądającemu mu się z rozbawieniem.
- Oj, Łapciu, po co masz się tak dręczyć? Wystarczy, że się ogolisz i będzie po sprawie - znów będziesz śliczniutki.
- Nie - wręcz warknął na niego Syriusz i wyparował z dormitorium. Szedł zły przed siebie, nawet nie zdając sobie sprawy, dokąd zmierza, póki nie zderzył się z jakąś postacią. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że jest na błoniach, a osobą, którą potrącił, jest Rose. Podał jej dłoń i delikatnie postawił ją z powrotem na nogi.
- Och, wybacz mi. Nic ci nie jest?
- Wszystko w porządku, Syriuszu - uśmiechnęła się do niego. - Ale... Czy coś się stało? Bo wydawałeś się być zły...
- Teraz? Nie, jak najbardziej już wszystko jest w porządku.
- Teraz... A wcześniej? - dociekała blondynka.
- Po prostu chodzi o ten durny zakład - Black znów z mocą zacisnął szczęki. Dziewczyna wybuchnęła perlistym śmiechem.
- Naprawdę nie rozumiem. Przecież skoro ci to tak przeszkadza, to czemu się nie ogolisz?
- Ja nigdy nie przegrywam! - odparł zdecydowanie chłopak, lecz po chwili pożałował swoich słów. - No, prawie nigdy. - pospieszył z wyjaśnieniem, ale w oczach dziewczyny już błyszczały łzy rozbawienia, wywołane wspomnieniem pewnego zakładu... Syriusz w tym momencie ze zrezygnowaniem stwierdził, że ani Rose, ani ktokolwiek inny, nie zapomni mu tej żenującej chwili, w której to musiał przebiec nago po korytarzu. Spojrzał na dziewczynę, ale ona dalej zwijała się ze śmiechu, choć nieudolnie próbowała to powstrzymać.
- Rose... - zaczął ostrzegawczym tonem. To nieco zadziałało, bo blondynka zaczęła robić głębokie wdechy i wydechy, co pozwoliło jej nieco opanować napad śmiechu.
- Och, Syriuszu, wybacz mi... Ale gdybyś widział miny tych wszystkich ludzi... I siebie, sunącego po korytarzu...
- Rose, ty chyba nie powinnaś pamiętać TAKICH rzeczy.
Dziewczyna lekko się zmieszała, a Łapa uśmiechnął się triumfalnie. Bawiło o zażenowanie dziewczyny, ale postanowił zmienić temat.
- A nie chciałabyś mi pomóc z wygraniem tego zakładu? Mogłabyś uwieść Jamesa, powiedzieć mu, że lepiej wygląda bez zarostu... No wiesz, ruszyć jakoś jego męską część.
- Hmm. A nie miałbyś nic przeciwko, gdybym to zrobiła? - uśmiechnęła się, lekko przechylając głowę i mrużąc oczy. Chłopak nie mógł uwierzyć własnej głupocie, ale postanowił nie dawać po sobie poznać, że bardzo się pomylił.
- Niee. Chociaż Rogaś mógłby się domyślić, że cię o to poprosiłem.
- Coś mi się wydaje, że jednak nie. Dobra, Syriuszu, mam plan. A nawet dwa - mrugnęła do niego i pobiegła do zamku tak szybko, że nawet nie dała mu szansy, by zmienić zdanie.
Na Merlina, w co ja się wpakowałem? - jęknął w myślach Black.

5 komentarzy:

  1. Jest pierwsza ! <3 Piszecie pięknie, cudownie, niesamowicie :3 Po prostu się od was uzależniłam cóż więcej powiedzieć :c
    Szkoda, że taki króciutki, bo nie mogę napawać się tą przyjemnością czytania jak zwykle :( Trzymam kciuki bardzo mocno :) Życzę weny i czekam na następny rodział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Plany Rose :D
    Czekam na następne :D weny życze

    OdpowiedzUsuń
  3. suuuper czekam na następne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam <3 Ale jednak dalej będę upierała się przy Lily i Jamesie, kocham ich w tym wydaniu :)
    Pozdrawiam i życzę ogromnej weny :*
    Lady Mikaelson <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Rose nieładnie tak się śmiać :D
    ACCIO następny rozdział ! ^^

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic