sobota, 31 sierpnia 2013

4.

Głowa go bolała, tak jakby ktoś rozrywał ją na miliony malutkich kawałeczków. Niewiele pamiętał z wydarzeń dnia wczorajszego. No, może gniew państwa Potterów, bo o tym ciężko by było zapomnieć. Po ponad dwóch godzinach wykładów wychowawczych na temat ich lekkomyślności (w połowie udało mu się nawet zasnąć, ale prędko wybudziła go kolejna salwa krzyków skierowana w ich stronę) ruszyli ku swojemu pokojowi, gdzie mieli wreszcie wytrzeźwieć. Tego samego dnia, po południu mieli zacząć swoje pokuty. Pierwszym zadaniem miało być polerowanie podłóg (magia nie wchodziła w grę, bo przecież "ciężka praca kształtuje charakter!"). Aby uprzykrzyć chłopcom pracę, państwo Potter celowo przechadzali się w miejscach, w których właśnie co skończyli sprzątać.
-Zaraz mnie szlag jasny trafi! Jakby sądzili, że kac jest dla nas za małą karą- warknął Syriusz, gdy pan Potter zszedł im z pola widzenia.
-Hej, nie jest jeszcze tak źle. Bywało gorzej. Chociażby ta pamiętna impreza u Glizdka- skrzywił się Rogacz na samo wspomnienie. 
-Ta, po której obudziłeś się z bielizną Lupina na twarzy? Tak, to był genialny pomysł. Razem z Peterem daliśmy wam nauczkę. Nie moja wina, że z Remusem tak szybko odpadliście.
-Zemszczę się, Łapo! I to w takim momencie, kiedy będziesz się najmniej spodziewał- odbąknął James z szalonym błyskiem w oku.
-Tak, tak, tak. Rogaczu, robisz się coraz bardziej żałosny. Może ty już dojrzewasz?- zakpił Black.- Czyżby nadszedł czas by kupić ci organizer prac domowych i lipną odznakę prefekta? Choć jeśli chcesz, mogę dla ciebie podwędzić prawdziwą. Tę od Lunatyka. Chyba się nie obrazi, co nie?- Już James miał odpowiadać, gdy jego wzrok przykuła siedząca na zewnętrznym parapecie dobrze znana mu sowa.
-Hej, Łapo. To Roger! Nasz Luniaczek jednak nas kocha!- wpuścił sowę do środka i odebrał od niej list.- Pisze, że koszmarnie się czuje po pełni. Pyta też, kiedy widzimy się na Pokątnej. Co ty na to, Łapo?
-No wreszcie, pod tym pretekstem Peter chyba wyjdzie z domu. Już zaczynałem się martwić, że korzenie tam zapuści. 
-To może w sobotę? Sądzę, że moim do tego czasu już przejdzie- spojrzał wymownie w stronę schodów.
-Tak, sobota. Chyba znajdę dla was chwilę czasu. Nie żebym nie przepadał za waszym towarzystwem, ale ostatnio mój czas pochłania praca. Sam rozumiesz, szorowanie podłóg to bardzo odpowiedzialna funkcja. A godzinę niech Remus wybierze. On już pewnie rozpisuje wypracowania na wrzesień. Z samego rana najlepiej. Gdzieś koło trzynastej. Lubię robić wszystko zaraz po przebudzeniu. Mam potem więcej czasu na moją pasję- rzucił już całkowicie rozbawiony Black.
-Ależ Łapo, jaką pasję?
-No jak to, jaką?- spytał i szybko dosiadł swojego mopa, całkiem jakby to była miotła.- Ratuję świat od wszechobecnego brudu i bałaganu. Nikt nie poleruje podłogi lepiej niż SuperBlack!
-Hej, SuperBlack - dobiegł ich ze szczytu schodów głos pani Potter.- Podłoga w kuchni na ciebie czeka. Niech SuperPotter ci pomoże- uśmiechnęła się do nich rozbawiona i zeszła na dół.
-Dobra, SuperPotter, odpisuj SuperLupinowi i napisz do SuperPettigrew'a, a ja czekam na ciebie w świecie, który mnie potrzebuje. Kuchnio, SuperBlack leci cię poskromić!- i wciąż dosiadając swojego mopa, zbiegł do kuchni.

7 komentarzy:

  1. Hahah, ale się uśmiałam xD Kocham Syriusza <3 ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super black <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawie popłakałam się ze śmiechu :))
    SuperBlack i Super Potter możecie też posprzątać mój pokój:) !!

    OdpowiedzUsuń
  4. dopiero zaczełam czytac, ale juz mnie wciagneło ;D świetne ;D

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic