sobota, 18 stycznia 2014

67.

Jak przez mgłę wycofała się z Wielkiej Sali i ruszyła pędem ku Wieży Gryffindoru. Nie słyszała głosów przyjaciół, wołających za nią, nie widziała twarzy mijanych ludzi, nie czuła nic, prócz palącej wściekłości, która rozsadzała ją od środka. Jak na złość, na trasie, którą sobie wybrała, nieustannie przelewał się tłum ludzi. Blondynka przystanęła na chwilę i aż warknęła z irytacji, kiedy sobie uświadomiła, jak długa i męcząca czeka ją droga. Zacisnęła zęby i poczęła przeciskać się przez rzeszę uczniów, w bardzo niedelikatny sposób torując sobie przejście przy pomocy łokci. Kiedy skutecznym ciosem ciężkiej, wypchanej książkami torby obezwładniła grupkę pierwszaków, ktoś pociągnął ją za łokieć. Z furią wypełniającą jej zazwyczaj łagodne, niebieskie oczy, odwróciła się, jednocześnie wyrywając rękę z czyjegoś stalowego uścisku i biorąc szeroki zamach torbą, która, jak już się zdążyła przekonać, stanowiła całkiem niezła broń. Jednak to, co ujrzała przed sobą, całkowicie wytrąciło ją z równowagi. Brązowa czupryna. Piękne, czekoladowe oczy, uśmiechające się do niej. Pełne usta, białe zęby. A potem usłyszała głos, który jednocześnie kochała i nienawidziła. Ale raczej to drugie.
- Hej, Rose, co ty dzisiaj taka wojownicza?
Zazgrzytała zębami ze złości. Jeszcze tego padalca tu brakowało - pomyślała i zanim zdążyła zastanowić się, co robi, zamaszyście go spoliczkowała. Następnie odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie, od czasu do czasu zderzając się z ludźmi, którzy tarasowali jej drogę.
Jej gniew ani trochę nie zelżał, choć wyżywanie się na przypadkowych ludziach opóźniło wybuch na tyle, że zdołała dobiec do dormitorium i zatrzasnąć za sobą drzwi. Rzuciła torbę na biurko, by następnie wyciągnąć różdżkę. Patrzyła na nią przez chwilę. Odłożyła ją. Do oczy napłynęły jej łzy. Lecz tym razem nie były one spowodowane smutkiem. Były to łzy wściekłości.
- JAK ON MÓGŁ?
Chwyciła krzesło i cisnęła nim przez cały pokój. 
- JAK ŚMIAŁ?!
Tym razem jej ofiarą stała się lampka, która roztrzaskała się na ścianie tuż obok okna.
- WSTRĘTNY, PRZEBRZYDŁY...
Trrrrrrach, wszystkie książki spadły na ziemię.
- PODŁY!
Jednym ruchem zerwała zasłony z łóżka Lucy.
- A DZIEWCZYNY? ONE... ONE WIEDZIAŁY?
Zasłony z łóżek Lily i Mary były już wspomnieniem.
- CHOCIAŻ TO I TAK WINA BLACKA!
Ponownie rzuciła krzesłem, tym razem o ścianę. I tym razem połamało się w trzech miejscach.
- NIE CIERPIĘ GO!
Rozejrzała się dookoła, lecz w jej pobliżu nie zostało już nic, co mogłaby zbić, roztłuc, zniszczyć. Mamrocząc pod nosem obelgi skierowane w stronę Syriusza, przechodziła przez pokój, systematycznie dokonując Dzieła Zniszczenia. 
Aż wreszcie poczuła się zmęczona. Jej ciało było zmęczone, jej umysł także. Położyła się do łóżka, które przezornie pozostawiła nietknięte, zasłoniła zasłony wokół siebie i skuliła się, szczelnie przykrywając się kołdrą. Jednak jej ciałem wstrząsnęła fala gniewu, tak potężna, że aż w pierwszym odruchu zaparło jej dech. Potem jednak wyprostowała się i wydała z siebie najgłośniejszy okrzyk w swoim dotychczasowym życiu:
- NIENAWIDZĘ CIĘ, BLACKKK!!!!!!!!!!!!!
Bezsilna, opadła na poduszki. Tuż przed zaśnięciem przypomniał jej się zaskoczony wyraz twarzy Chrisa, a na niej czerwone ślady pozostawione przez jej smukłe dłonie. Poczuła nagły przypływ satysfakcji. O tak, coś takiego powinna była zrobić już dawno. A potem pogrążyła się w głębokim śnie bez marzeń.


***

Leżała na łóżku, kiedy zauważyła, ze przyszedł. Stał przy sąsiednim łóżku i się jej przypatrywał. Wstała z łóżka i podeszła do niego. Miała taką ochotę go uderzyć, kazać mu się wynosić, wrzeszczeć, że go nienawidzi, lecz wszelkie jej plany rozwiały się w chwili zetknięcia ich warg. Jego usta płonęły. Były tak gorące. I o dziwo, aż pragnęła więcej tego ciepła. Tym razem ona obdarowała go nieśmiałym pocałunkiem. Wszelkie troski gdzieś się rozmyły. Wydawało jej się, że zapomniała o okropnościach tego dnia. Byli tylko oni. Chłopak zaczął składać coraz to bardziej namiętne pocałunki. Chwilami wręcz brakowało jej oddechu, a wtedy on schodził nieco niżej, ku jej szyi. Czuła się jak w niebie, gdy ponownie ich usta się zetknęły. Rose oblała fala gorąca. Ktoś składał jej pocałunki, dokładnie takie, jakie pamiętała. Wszystko było tak samo. Silne dłonie, krążące wzdłuż jej talii. Mocne ciało, przylegające do jej ciała. Nie chciała już dłużej czekać. Chwyciła dłońmi jego głowę i przyciągnęła ją tak, żeby wreszcie ich wargi się spotkały. Po tak długim czasie, pocałunki smakowały jeszcze lepiej. Nie przerywając tej chwili, pomyślała, że dostała od życia drugą szansę, że tym razem musi się lepiej postarać. Może kiedyś nie była wystarczająco dobra. Całując swojego kochanka, dostrzegła, że jego włosy wcale nie są kruczoczarne. Odrobinę się od niego oddalając spostrzegła, ze to wcale nie jest Syriusz! Przed nią stał jej był chłopak - Chris! Zmarszczyła nieco brwi. Choć myślała o drugiej szansie, nie myślała o nim. To był zamknięty rozdział w jej życiu, nie chciała do niego wracać. Kiedy sobie to uświadomiła, natychmiast od niego odskoczyła, a on tylko wyjął dłoń i pogłaskał ją po policzku. Odtrąciła jego rękę, jakby jego dotyk parzył jej skórę, po czym otarła usta, próbując zapomnieć, co się wydarzyło. Zauważyła, że chłopak otwiera usta, jakby chciał jej coś powiedzieć, ale uprzedziła go:
- Zostaw mnie! Wyjdź stąd! Niczego od ciebie nie chcę! Odejdź! - krzyczała, lecz on ciągle stał i patrzył na nią tymi zielonymi oczami, w których można było dostrzec drobne, brązowe plamki. A potem ponownie zaczerpnął tchu, a Rose zakryła uszy, nie chcąc usłyszeć tego głosu.


***


-Obudź się, Rose. - odparł Chris nie swoim głosem. To był głos Lucy. Otwarła oczy i dopiero teraz zdała sobie sprawę jak bardzo realistyczny sen jej się przyśnił. 
Jej najlepsza przyjaciółka szturchała jej ramię, czekając aż się wybudzi. 
- Och, Rose - wybuchnęła - nie bądź zła na nas. Przez przypadek to odkryłyśmy, ale nie chciałyśmy ci tego odbierać. A...a Black, no to jest kretyn, wiesz jak to jest z chłopakami, szybciej robią niż myślą, taka ich wada. I, och, Rose, proszę, nie bądź zła na nas.
- W porządku. Przepraszam, że wam nie powiedziałam. Jest mi tak głupio...
- Och, nie gadajmy o tym! Lily ma newsa! 
- Jakiego newsa? 
- Otóż, Lily właśnie została zaproszona na podwieczorek do Slughorna... przez Collina Fanninga
- Tego uroczego blondyna? Prefekta naczelnego? 
- Dokładnie! A żebyś widziała minę Jamesa. 
- Jamesa? On to zrobił przy JAMESIE? - Rose wytrzeszczyła oczy, nie wierząc własnym uszom. 
- Och, tak. I teraz musicie mi z Lucy pomóc. Chcę wyglądać olśniewająco - wtrąciła Evans. Była cała w skowronkach. Może to z powodu zaproszenia ją przez jednego z najprzystojniejszych chłopców szkoły na bal, a może ze względu na to, że świadkiem tego wszystkiego był James Potter - człowiek wychodzący z założenia, że nikt mu się nie oprze.
W między czasie Lucy już zdążyła ustawić na środku pokoju krzesło, na którym usadowiła się Evans. 
- Spotkałam dziś Chrisa. - rzuciła Richardson 
- Chrisa? Chrisa Walkera?! CO ON TU ROBIŁ? - wrzasnęła z przejęciem Torres
- Nie wiem. Ale mu przywaliłam. 
- Mam nadzieję, że mocno. Jak on śmie w ogóle się tu pokazywać? Ej, Rose, głowa do góry. 
Lucy objęła swoją przyjaciółkę ramieniem. 
- Nie, jest w porządku.  Nie gadajmy o nim. To zwykły palant. 
- Tsaa, lepiej zajmijmy się rudziątkiem. 
- Ej, bez takich - zaperzyła się Lily, obdarzając Torres wściekłym spojrzeniem.
W odpowiedzi blondynki wyszczerzyły się w uśmiechach, a potem, kazawszy Rudej wziąć szybki prysznic, zaczęły się przemienianiem dormitorium w salon urody. Kto jak to, ale one znały się na rzeczy. Były wręcz mistrzami makijażu, fryzur i właściwego dobierania ubrań. Już po chwili pokój zmienił się całkowicie. Elementem najbardziej rzucającym się w oczy była toaletka, z ogromnym lustrem, na której stało mnóstwo przyborów do makijażu, a także różnych specyfików do włosów, skóry i paznokci. Tylko Lucy i Rose wiedziały, skąd się to wszystko wzięło w Hogwarcie i nikt poza nimi w to nie wnikał. A może to i lepiej? To jednak nie była pora, by się nad tym zastanawiać, bowiem teraz miały zająć się upiększaniem Lily. Wyszłam właśnie z łazienki, opatulona szlafrokiem, z mokrymi włosami, których jeszcze kapały stróżki wody. Uśmiechnęła się do nich delikatnie i usiadła na krześle. Lucy zatarła ręce:
- No, to suszymy ci włosy i do dzieła!
Rose w tym samym czasie już wyciągnęła różdżkę i skierowała podmuch gorącego powietrza wprost na głowę Evans. Ta pisnęła cicho, ale zaraz cała trójka parsknęła śmiechem, bo wysuszone włosy sterczały Lily w różnych kierunkach i miały nieco dziwną fakturę.
- Ups, chyba nieco przesadziłam z temperaturą - przyznała się blondynka, lecz bynajmniej nie tonem, który miałby zawierać choć odrobinę skruchy. Potem jednak obie dziewczyny zakasały rękawy i zabrały się do pracy, nieustannie się między sobą kłócąc, w czym ich przyjaciółka wyglądałaby ładniej. Jednak zawsze potem szybko się godziły i jednomyślnie stwierdzały, że wybrały najlepszą opcję. Jednym minusem tej sytuacji mógłby być fakt, że sama upiększana miała najmniej do powiedzenia w tej kwestii, bo zwykle dziewczyny nie zgadzały się z jej zdaniem i zbywały ją machnięciem ręki. Jednak zawsze robiły to z uśmiechem, więc Lily nawet na myśl nie przyszło, żeby poczuć choć cień urazy. 
W końcu, bo dwóch godzinach ciężkiej pracy, Rose i Lucy odsunęły się i uważnym spojrzeniem zmierzyły Lily.
- No, myślę, że to wszystko. - powiedziała Torres.
- Wyglądasz oszałamiająco, Lil.
- Potter po prostu padnie. - dodały chórem.
- I nie tylko Potter, bo przecież Collin też - Ruda nie potrafiła ukryć uśmiechu. I nawet nie zamierzała. Mam najlepsze przyjaciółki pod słońcem.

14 komentarzy:

  1. Wow! Chciałabym zobaczyć Lily :P
    Syriusz to kretyn :/
    Rozpisałabym się,ale jestem na telefonie.
    Czekam na kolejne,bo jestem ciekawa miny Jamesa :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć!
    Najpierw się przywitam, bo jeszcze nigdy nie komentowałam tego bloga, ale teraz już tylko o blogu:
    Piszesz (wiem, że jest was dwie ale mam nadzieje że wam to nie przeszkadza. Po prostu tak mi łatwiej pisać ) lekko i przyjemnie, aż chce się czytać. Szablon fajny, tylko trochę głupio z tymi komentarzami, ale to już szczegół. Znalazłam tego bloga przez facebook'a i nie żałuje w najmniejszym stopniu, że zdecydowałam się zajrzeć. A gdy tylko ujrzałam ilość rozdziałów to się ucieszyłam, ale też trochę zasmuciłam. Ucieszyłam, bo taka ilość znaczy dużo cztania i możliwość zaznajomienie się z każdym bohaterem. Zasmuciłam, bo ważna jest mimo wszystko jakość, a nie ilość. Jednak po przeczytaniu kilku notek nie miałam wątpliwości, że u was jedno równa się drugie. Czytałam rozdział za rozdziałem, aż w końcu moja siostra się przyzwyczaiła, że mogę w dziwnych chwilach wybuchać śmiechem, lub wzdychać ze smutku. Kiedy zaczęły mi się kończyć rozdziały miałam ochotę zawołać ,, Dlaczego tego jest tak mało?!?".
    Co do rozdziału: bardzo polubiłam Rose (tak, na początku jej nie lubiałam, tak samo Lucyna), i było mi jej strasznie szkoda, że Syriusz nie dość, że zdradził jej tajemnice, to jeszcze nie rozumie tego, że inni z tego nie drwią itd. Po tej scenie miałam ochotę rąbnąć Łapę w łeb. Potem jeszcze Rose się tak zdenerwowała, że całe dormitoeium rozwaliła, ale ważne że ma przyjaciółki. I jeszcze ten sen! Jezus dziewczyno! (Tego nie umiem na razie właściwie skomentować, przepraszam).
    Spodobało mi się bardzo przygotowywanie Lily, i jej brak możliwości do wyrażenia własnej opinii. Już skończyłam. Mam nadzieje że przeczytasz tego ciut chaotycznego komentarza.
    Pozdrawiam i duuuuuużo weny życzę,
    Ala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękujemy za miłe słowa, to wiele dla nas znaczy ;)
      A ja (Lunatyk) ogromnie się cieszę, że polubiłaś Rose, bo to jedna z moich ulubionych bohaterek ;)
      Pozdrawiamy, L&L

      Usuń
  3. Fajnie.piszecie, ale kiedy Lily zacznie coś czuć Do.Jamesa?? Proszę o odp. Wasz blog jest cudny *.* Piszcie next :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, kiedy Lily zacznie coś czuć do Jamesa? Przecież ona ciągle coś do niego czuje - złość, litość... Ale wiem, wiem, nie o to Ci chodziło. Odpowiedź na Twoje pytanie chyba brzmi: nie tak szybko :) Ale nic więcej nie mogę zdradzić :P
      Pozdrawiamy, L&L

      Usuń
  4. No i wreszcie doczekałam się rozdziału! Jak zobaczyłam na fb posta,że za 40 like dodacie nowy rozdział to zaczęłąm linkować to znajomym,żeby tylko lajkneli. Szkoda,że piszecie tak bardzo króciutkie te rozdziały,ale rozumiem że dzięki temu macie tą,jak to powiedziała koleżanka wyżej "lekkość" ,sama wiem jak męczące jest pisanie długich rozdziałów... niby ma się pomysł i wene,ale trudno to ubrać w słowa i jest się zmęczonym...ale wracając do tematu,to rozdział świetny :) Nie bede ukrywała,że liczyłam na coś bardziej powalającego,chodzi mi o to,że zdarzenia pomiędzy Blackiem i Rose...spodziewałam sie jakiejś akcji w Wielkiej Sali czy coś,ale w sumie ciesze isę,że zrobiłyście inaczej,przynajmniej wiem,że potraficie zaskakiwać. Jak przeczytałam ten moment " Zrobił to przy Potterze?" to aż się uśmiechnęłam sama do siebie,bo wiecie kto inny by się ośmielił...ciekawa jestem jak potoczą sie Losy tego chłopaka i Lily... chciałabym wiećej rozdziałów z Rose i Blackiem! <3 Piszcie te rodziały szybciej,bo wasz blog uzależnia.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://przyjazn-niemozliwa.blogspot.com/ .

    ~Nika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przepraszam za błędy,ale pisałam pod wpływem emocji :)

      Usuń
  5. Cudo^_^
    Rozdział jest super.
    A kiedy Lily i James będą razem??
    Czekam na następny i dużo weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie nowy rozdział ! :D
    Odwaga tego Colina jest niesamowita...przy Jamesie zaprosić Lily . Mam nadzieje że następny rozdział będzie o tym co James wtedy czuł :D Życze weny i mam nadzieje że kolejna notka będzie za niedługo !

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie, no zobaczymy co z tym balem :)
    Aż nie mogę się doczekać. I proszę, wrzućcie szybko następny bo nie moge się doczekać!
    Pozdrawiam i życzę weny :D
    Olivia Mikaelson <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem jak to ubrać w słowa ale ten rozdział jest ZAJ*BISTY <3
    nie mogę doczekać się kolejnego :D mam nadzieje że będzie szybko ;)
    weny życzę...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej pierwszy raz nie komentuję z anonima :) Uwielbiam tego bloga :) wchodzę tu codziennie i patrze czy są nowe rozdziały :) Chyba się uzależniłam ;D Szkoda że jest tak mało Lily i Jamesa (choć ostatnio coraz częściej się pojawiają) :)
    Co do tego rozdziału, fajny chociaż spodziewałam się większej akcji z udziałem Rose i Syriusza :) Chciałabym zobaczyć minę Jamesa :) Pewnie nie był zadowolony. Ciekawi mnie jego reakcja na widok Lily :)
    Kiedy będzie nowy rozdział?? Wiem, że jest szkoła więc pewnie macie mało czasu, ale mam nadzieję że uda Wam się szybko dodać kolejny rozdział :) życzę Wam weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się z tobą zgadzam. Ja chyba też się uzależniłam ^^
      Ja także czekam na kolejny rozdział i ponownie życzę weny :)
      ~Olivia Mikaelson <3

      Usuń
  10. Nominuję cię do Liebster Blog Award :) Więcej tutaj: http://hogwart-lily-james.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award-2.html

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic