czwartek, 2 stycznia 2014

66.

            Postanowieniem tak Lily, jak i Rose było teraz granie na uczuciach chłopców. I choć Syriusz od niedawna spotykał się z pewną czarnowłosą piątoklasistka imieniem Amber, to nie zmieniało jego reakcji na uprzejmości i zalotne spojrzenia ze strony Rose. James również dał się złapać w pułapkę. Kilka dni po zwycięskim meczu, Evans rozkręciła się na dobre. Pięknego czwartkowego poranka przy śniadaniu, jak zwykle ostatnimi czasy, Lily usiadła tuż obok Pottera.       
            – James, czy mógłbyś być tak miły i podać mi dżem?
            Uśmiechnęła się do niego zalotnie i odgarnęła swoje lekko falujące włosy na prawe ramie, dzięki czemu chłopak spoglądał na jej nagą szyje.
            Od tego pamiętnego dnia, w którym postanowiła być silną i niezależna kobietą, o wiele większą wagę przykładała do swojego wyglądu. Rose i Lucy często praktykowały różne fryzury, podkreślały jej wdzięki różnymi trikami, co sprawiło, że nie tylko Rogacz wpatrywał się w nią jak na obrazek.
            – Cała przyjemność po mojej stronie.
            Podczas gdy chłopiec podawał jej słoik z konfitura, Ruda, niby przypadkiem, chwyciła naczynie wraz z dłonią Pottera. Niemal od razu wyczuła, że wszystkie mięśnie automatycznie się napięły.
             – Och, przepraszam.
            Ciche chichoty, nieśmiałe spojrzenia, przypadkowe zbliżenia. To wszystko było nieodłącznym elementem każdego dnia. Co zabawne, Evans nawet nie podejrzewała, że z taką łatwością odnajdzie się w tej roli.
            Skrzyżowały się spojrzenia dwójki gryfonów, gdy przerwał im piskliwy głosik jednego z pierwszoklasistów, który łagodnie szarpał Lily za szatę.
             Lilian Evans. Z pozdrowieniami, przesyła profesor Slughorn.
             – Och, dziękuję.
Dzieciak czym prędzej odbiegał, a Ruda zajęła się odpakowywaniem koperty.
              Profesor zaprasza dziś na podwieczorek. To takie miłe.   spojrzała na resztę.
       I mogę kogoś ze sobą zabrać. To dziwne, zazwyczaj na podwieczorek bożonarodzeniowy możemy przyprowadzać osoby towarzyszące. Hej, Mary, a ty nie dostałaś zaproszenia?
            – Nie. Mniejsza, ja się zbieram i biegnę do biblioteki. Profesor
Flitwick chce że mną potrenować kilka zaklęć. Wspaniałe, prawda? Do zobaczenia potem. Pa.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedz pobiegła wzdłuż stołu, ku wyjściu z Wielkiej Sali.
              Chyba też już powinniśmy się zbierać. – odparł Remus  – Trzeba odkleić Lucy od Wilsona. Odkąd się tak pokłócili, to nie można ich zobaczyć osobno.
            Rzucił wymowne spojrzenie w kierunku Syriusza, a ten jedynie zaczął swój wywód na temat tęgo, że to dzięki niemu ponownie się zeszli, ale o tym to już nikt nie pamięta.
Transmutacja, zaklęcia mijały na opanowywaniu dość ciężkich partii materiału, dlatego też z wielką ochotą udali się na lubiany przez uczniów przedmiot. 
            Na lekcji Obrony Przed Czarna Magią, profesor Greengarden rozpoczął z nimi temat dotyczący wyczarowywania patronusów.
              Patronus to jest rodzaj obrońcy. Sztuka opanowania tego zaklęcia nie jest łatwa. Podstawowym elementem jest wspomnienie. To musi być bardzo wyraźne i bardzo szczęśliwe wspomnienie. Najszczęśliwsze jakie posiadacie. Przypomnijcie je sobie bardzo dobrze. Niech was wypełni. Myślcie i nim cały czas, aż nie będzie nic prócz tego wspaniałego uśmiechu na twarzy, gdy w waszych umysłach będzie widnieć tylko ta jedna, wspaniała chwila. Gdy będziecie czuć się już maksymalnie szczęśliwi i gdy całe wspomnienie będzie nieustannie w waszych mózgach, wypowiedzcie zaklęcie: "Expecto Patronum". Głośno, wyraźnie i przede wszystkim pewnie. Bądźcie pewni, że przeciwmoc na działanie dementorów jest silna. Silniejsza nic oni i ich parszywa moc wysysania z człowieka wszystkiego co wspaniałe. Bo wiedzcie, że nie ma na świecie bardziej obrzydliwych i pasożytniczych stworzeń niż dementorzy. Pilnują oni Azkabanu. Za wielkie przewinienia obowiązuje wyrok pocałunku dementora, czyli proces wyssania całej duszy człowiekowi. Przestaje on wtedy czuć na płaszczyźnie emocjonalnej. Czasami myślę, że nawet więźniowie nie zasługują na taki los. Czasami myślę, że lepiej jest już umrzeć. No, ale nie o tym dziś. Powtarzacie za mną: Expecto Patronum.
            Cała klasą zagrzmiała wyrazami zaklęcia.
             Doskonale. A teraz trudniejsza cześć zadania. Przypomnijcie sobie najwspanialszy dzień w swoim życiu. Pozwólcie się zatracić w tym wspomnieniu. Niech nie istnieje nic innego.
            Wszyscy spoglądali na nauczyciela. Z zamkniętymi oczyma podniósł różdżkę wysoki w górę.
             – Expecto Patronum!
Z końca różdżki wystrzelił wielki niedźwiedź. Skacząc tuż przy sklepieniu zrobił koło i wyskoczył przez okno.
            – Cielisty Patronus przybiera różne formy. W zależności jakim kto jest człowiekiem. Wszystko zależy od charakteru. U mnie to jest niedźwiedź. Patronusem mojej siostry jest lwica, a szwagra lew. No cóż, moją rodzina śmieje się, że jest to oznaką tego, że do siebie pasują. Mniejsza. Teraz wy przećwiczcie. Będę starał się pomóc, ale nie liczcie na to, że za pierwszym razem się uda. To całkiem normalne. No ale mamy dziś dwie godziny, tak więc do dzieła.
            Ławki ustawiły się pod ścianą, dzięki czemu powstało dużo miejsca na trenowanie. Gdzieniegdzie z różdżek wystrzeliwały błękitne obłoczki.
Remus Lupin, który jak na razie tkwił pod ścianą, przegrzebywał swoją pamięć.
             – Najwspanialsze wspomnienie? Ależ oczywiście!
Przypomniał sobie dzień w którym jego przyjaciele dowiedzieli się, że jest wilkołakiem. Przypomniał sobie o tym, że go nie zostawili. Było mu tak lekko na sercu.
             – Expecto Patronum.
Z końca różdżki wybiegło zwierzę, trochę podobne do wilka, choć miało w sobie coś z człowieka. Przerażony spoglądał jak stworzenie rozpływa się w powietrzu. Czy ktoś to widział? Chyba wszyscy. Czy ktoś rozpoznał istotę? Chyba nie. Byli zbyt podekscytowani tym, że jest to jedna wykonalne.
            – Brawo, Remuse. Trzymaj tak dalej. Możesz pomóc tym, ci sobie nie radzą.
            – Hej, Luniaczku! – krzyknął James. – No moje gratulacje. Patrz teraz na mnie.
Wypiął dumnie pierś, na co Remus, ale i Syriusz z Peterm zareagowali śmiechem.
W głowie Pottera powstał obraz jego, razem z przyjaciółmi, siedzącego na trawie, będą żadnych zmartwień na temat panującej wojny. Ze świadomością, że jego rodzinie nic nie grozi. Może to i nie wspomnienie, a bardziej najszczęśliwsze pragnienie, ale z chwilą wypowiedzenia formułki, z końca różdżki wystrzelił dostojny jeleń. Dumnie biegł przed siebie. Zniknął w miejscu, w którym zniknęła również piękna łania.
Łapa, Lunatyk i Glizdogon wymienili że sobą spojrzenia, następnie wzrok przenieśli na Lily, której twarz zrobiła się dziwnie czerwona, i Jamesa, który chyba nie do końca jeszcze rozumiał co się stało, a później na zwijające się śmiechu dziewczyny. Jak widać Rose, Lucy i Mary pomyślały dokładnie o tym samym. Chłopcy wybuchnęli śmiechem. Po kilku dłuższych chwilach, Remus, który otrząsnął się najszybciej, podszedł do Rogacza i Rudej.
             – No,no. Pasujecie do siebie. Rogacz i łania.
            – No, James, to kiedy ślub. Ja chcę być świadkiem! Nie ma, jestem pierwszy.
I ponownie wszyscy ryknęli śmiechem. Tym razem łącznie z Lily i Jamesem. Uspokajać ich musiał profesor Greengarden, który był pod wrażeniem tego, że każdemu z nich udało się wyczarować patronusa i to za pierwszym razem!
            – W życiu się z czymś takim nie spotkałem! – wtrącił nauczyciel spoglądając na wielkiego psa Syriusza – Jesteście niesłychanie uzdolnieni. 10 punktów dla Gryffindoru, za każdego z Was. Łącznie 80 punktów!
            – Ciekawe są te patronusy. – zaczęła Lucy – Chodzi mi o formy. No bo ja mam małpkę, Syriusz ma psa, Remus wilka(Na szczęście Lucy nie zauważyła jak Lupin wypuszcza powietrze), James jelenia, Lily łanie, Rose ma motyla, Mary ma sowę, a Peter szczura.
            – Lucy, twój patronus idealnie odzwierciedla twoja osobowość. –  wciął się Syriusz, robiąc unik przed leżącym w jego stronę zeszytem.
Od ataku że strony Torres uratował go rozbrzmiewający dzwonek, ogłaszający przerwę. Black zbierał swoją torbę, kiedy przypadkowo tracił nią pewną dziewczynę. Wypuściła ona wnet swój kałamarz i sterta papierów wylądowała na podłodze.
            – Ależ że mnie niezdara. – krzyknęła Rose zabierając się do zbierania makulatury z podłogi.
            – Pomogę ci.
Blondynka natychmiast odmówiła i chwilę później Syriusz już wiedział dlaczego.
            – Uau. Niezłe. Ale czemu są wywołane w mugolski sposób?
            – Nieważne. Oddaj mi je, proszę.
            – Czemu miałbym to zrobić. Przecież też jestem na tych zdjęciach. Nawet nie wnikam kiedy je zrobiłaś.
            – Syriuszu!
W jej oczach pojawiły się łzy, ale nie spłynęły one po jej policzkach.
            – Rose, co jest? Ej, ja nie chciałem cię urazić.
Podszedł do niej by ją uścisnąć, lecz ona się wycofała.
            – Oddaj mi moje zdjęcia. Natychmiast.
            – Rose, co się dzieje? Chyba się nie wstydzisz? Naprawdę, nie chciałem ci sprawić przykrości i jeśli to zrobiłem, to przepraszam.
Ponownie zbliżył się do dziewczyny i ponownie ona odeszła kilka kroków w głąb sali.
            – Dziewczyny nie wiedzą, prawda? Rose, spójrz na mnie. Pogadajmy. Przecież i tak wiesz, że cię teraz stąd nie wypuszczę, więc ułatw sprawę.
            – Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać!
            – Rose... Rose – przybliżył się, tym razem nie aż tak gwałtownie. – Rose przepraszam cię. Ja chce dla ciebie jak najlepiej.
            – To mnie zostaw. Syriuszu, proszę cię, zostaw mnie. W tym roku jest jakoś inaczej miedzy nami i to nie jest dobre. I teraz to ty ułatw sprawę i po prostu zostaw mnie w spokoju. Zajmij się swoją dziewczyną.
            – Jaką dziewczyną? Rose, czy ty jesteś...no wiesz...zazdrosna.
            – Nie, ale przebywanie sam na sam z inna dziewczyną jest bynajmniej nieodpowiednie.
            – Nie dla mnie. –  był tak blisko, że nawet jakby chciała, to nie mogłaby już zareagować.  – Rose, jedno twoje słowo, a będę cały twój. – szeptał jej do ucha i o mały włos nie dałaby się ponieść emocjom. Wspomniała sobie jednak Lily. Wspięła się na palce i równie zmysłowym tonem odparła:
            – Więc zachowaj dla siebie to co dziś odkryłeś i zostaw mnie w spokoju.
Zgrabnym ruchem go wyminęła. Łapa nawet nie zauważył kiedy wyciągnęła mu z dłoni wszystkie zdjęcia.
            W chwili, w której wyszedł z ogólnego zaskoczenia, wiedział już co musi zrobić. Udał się wprost do Wielkiej Sali. Syriusz dziarskim krokiem podszedł do stolika, przy którym siedzieli wszyscy jego najlepsi znajomi. Wszyscy oprócz Rose. Łapa rozejrzał się dookoła niczym detektyw unosząc jedną brew, po czym z głośnym hukiem opadł na najbliższe krzesło. Popatrzył na swoich towarzyszy. Dziewczęta z gracją jadły swój posiłek, zaś reszta Huncwotów najwyraźniej urządzała zawody, który szybciej zje swojego kotleta. Nim Black zdążył coś powiedzieć, Rogacz z triumfalnym okrzykiem poderwał się z miejsca i, nie zważając na jedzenie wciąż wypełniające jego usta, wykrzyknął:
              HA! Wygrałem, frajerzy!
Dziewczyny spojrzały na nich z obrzydzeniem, lekko parskając śmiechem pod nosem, potem zaś wróciły do przerwanej rozmowy. Czarnowłosy chłopak pokręcił głową z niedowierzaniem, a potem odchrząknął. Udało mu się skupić na sobie uwagę zebranych, więc przemówił:
             – Jestem geniuszem!
            – No co ty! –  parsknęła Lucy i ponownie chciała się skupić na obiedzie, ale Syriusz jej nie pozwolił:
            – Tak! Odkryłem dzisiaj przerażającą tajemnicę, która może sprawić, że cały wasz obecny świat runie w gruzach. Potworny sekret, skrywany przez kogoś, kto wydawał wam się przyjacielem, lecz okaże się, że tak naprawdę go nie znaliście! Kiedy już go usłyszycie, zwątpicie we wszystko, w co dotąd wierzyliście, bowiem nic nie będzie już takie samo!
                – Łapo, skończ już bredzić. –  powiedział James znudzonym tonem. – O co ci chodzi?
            – Zniszczyłeś napięcie, które budowałem! Ba! Więcej! Zniszczyłeś całą przemowę, którą szykowałem, kiedy do was szedłem! Jak mogłeś mnie tak zranić, Rogaczu? –  zawył teatralnie Syriusz.
            – To o co chodzi? –  dopytywała Lucy. Znała Blacka na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że nie odgrywałby tego przedstawienia, gdyby to nie było faktycznie coś ISTOTNEGO.
            – Uwaga. Wytężcie swój słuch. Tadadada!
             – BLACK!
            – Dobra, już dobra. Jesteście okrutni... Ale powiem wam, o co chodzi, znajcie moje dobre serce. Odkryłem, że, UWAGA!, Rose (słuchacie mnie?) zajmuje się fotografią. Już drugi raz widziałem u niej zdjęcia. MUGOLSKIE zdjęcia.
            – Yyy, ja ci to powiedzieć, Łapo?  zaczęła Lucy ironicznym tonem. – My – pokazała na siebie, Lily i Mary – domyślamy się, że Rose zajmuje się sztuką już od jakiejś, hmm, września?
             – Cooooooo?! –  Syriusz był tak zdezorientowany, że tylko raz za razem otwierał i zamykał usta. Wreszcie doszedł do siebie na tyle, żeby spytać –  Ja wam mówię, że wasza przyjaciółka zajmuje się jakimiś mugolskimi BZDURAMI,  a wy nie reagujecie? Mówię do dziewczyn, nie do was, chłopaki – dodał, bowiem trójka Huncwotów miała niesamowicie zdumione miny. – Co? Czemu wszyscy tak na mnie patrzycie? Ej, powiedzcie coś! – Kiedy odpowiedziała mu cisza i dziwne spojrzenia ponad jego głową, w umyśle chłopaka zakiełkowało pewne straszliwe podejrzenie. – Ona stoi za mną, prawda?

21 komentarzy:

  1. Suuper rozdzial! :D Zazdro talentu do pisania. xd
    Kocham Syriusza ale przegial. A to z tymi patronusami bylo slodkie *.*
    Uwielbiam was i zycze weny oraz szczesliwego nowego roku :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo... Syriusz padalcu!
    xD Nie, a teraz serio. Rozdział super, jak zwykle. Już nie mogę się doczekać następnego wpisu. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem naprawdę zadowolona z tego rozdziału, jak tu już ktoś napisał zazdroszczę wam talentu do pisania :) Co tu dużo mówić...
    Po prostu to opowiadanie jest boskie !
    Czekam na więcej i mam nadzieję że sprawa z szablonem się rozwiąże :)
    Pozdrawiam i życzę weny :D
    Olivia Mikaelson <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozdrowienia z podłogii xD
    Weny, weny i jeszcze raz weny...
    Rozdział super i czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne było to o tych patronusach *.* Łania i Rogacz
    Bardzo lubie Syriusza ale tym razem przegiął ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczne!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. supeeeerrrr rozdział...<3
    czekam na następny :)
    happy new year !!! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Co odbiło Blackowi? Kurde,nawet jak jest wredny to jest tak mega słodki *_* ! Zaczęłam czytać twojego bloga wczoraj i skończylam już wszystkie 66 rozdziałów. Przeczytałam już nie jedno ff,szczególnie interesują mnie te o Huncwotach ale twoje to jest cudo!! To jest przepiękne! Czy to pisze jedna osoba czy więcej? Tak strasznie mnie wciągnęło...ucieszyłam się,że jest tak dużo rozdziałów ,bo stwierdziłam,że bede miała dużo czytania a te rozdziąły są takie króciutkie,że tak szybko to skończyłam i nie moge się doczekać co będzie dalej! Coś wspaniałego<3 Moim ulubionym paringiem są zdecydowanie Rose i Syriusz..mam nadzieję,że będą razem ale ten pomysł Lily i Rose,żeby sie z nimi podroczyć GENIALNY! Piszesz bardzo ciekawie,nie ma tu nudnych opisów,których nikomu nie chce się czytać no9 bo np. kogo obchodzi,że "cudowna,niebieska firana powiewała delikatnie na wietrze a niebo było piękne blablabla" ważne,żeby opis był krótki i treściwy.Twoje takie są :) Nie mogę przestać się zachwycać tym opowiadaniem.Szczególnie podobał mi isę ten rozdział,w którym Rose było zimno i Syriusz ją przytulił...to było przesdłodkie<3 Ale ten rozdział o jego urodzinach...jak ona mogła użyć Obliviate? KOCHAM TWOJEGO/WASZEGO BLOGA! Zapraszam do mnie,piszemy z przyjaciółką opowiadanie o Huncwotach,chociaż jak przeczytałam twoje to sie troche załamałam,bo moje opowiadanie nie jest aż tak dobre. Chyba troche za bardzo sie rozpisałam...Na koniec mam do Ciebie prośbę - czy mogłabyś mnie powiadamiac o kolejnych rozdziałach?Mam mega zajawke na twojego bloga i nie chciałabym czegoś przegapić.
    http://przyjazn-niemozliwa.blogspot.com/ Tutaj jest moje opowiadanie,możesz w komentarzu mnie poinformować o nowym rozdziale u siebie :)
    Jeszcze raz muszę to powiedzieć...Przepięknie! <3

    ~Nika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa i jeszcze coś...zrób inny kolor czcionki w komentarzach,bo okropnie źle sie czyta :)

      Usuń
    2. Dziękujemy bardzo za wszystkie miłe słowa :) Aż nie wiemy, co powiedzieć...
      Odpowiadając na pytanie - jesteśmy dwie, Lily i Lunatyk (ale obie jesteśmy dziewczynami). Jeśli chcesz wiedzieć o nas nieco więcej, zapraszamy do zakładki (nie wiem, jak to się nazywa, bo to Lily zna się lepiej na internetowych sprawach) "O nas" :)
      Najlepszym miejscem na wszelkiego rodzaju informacje o pojawiającym się nowym rozdziale można znaleźć na naszym fp na fb :) Jeśli klikniesz w zakładkę "Znajdź nas na facebook'u", przekieruje Cię na tą stronkę :)
      A co do koloru czcionki, to próbowałyśmy coś z tym zrobić, lecz się nie da :/ Żeby łatwiej przeczytać komentarze, wystarczy zaznaczyć cały tekst :)
      Serdecznie zapraszamy i pozdrawiamy,
      L&L

      Usuń
  9. O kurde,hahahahhahah :D Świetny rozdział,czekam na nastepny! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział wspaniały, zresztą jak zawsze ;D, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział , jak zawsze. Kiedy następny ? Nie mogę się już doczekać !!*.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam takie pytanie? sama nie wiem co to ale czy Lupin czasem nie miał bezcielesnego patronusa? -A

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy dodacie nowy rozdział? Już nie mogę sie doczekać! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :) Czekam i czekam, a rozdziału nie ma...
      Proszę o szybciutkie dodanie rozdziału !
      Buziaki <3
      ~Olivia Mikaelson

      Usuń
  14. Wspaniałe !!! Kiedy następny ??

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy następny ???? Dodajcie szybko ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Lily nie obijaj się wrzucaj jak najszybciej nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic