(Przepraszam za brak akapitów, ale mnie szlag trafia z wklejaniem rozdziałów z worda na blogspota)
- Hmmm, no to mamy problem. Luniaczku, uspokój się! Wyglądasz strasznie!
- I tak się czuję, James! Wydało się! Już jej więcej w oczy nie spojrzę. - Remus schował twarz w dłoniach.
- Zawsze możemy potraktować ją zaklęciem zapomnienia. Wiem, że to nasza dobra koleżanka, ale też ważne jest zdrowie i spokój Luniaczka.
- Och, Peter, dziękuję ci, ale jest jeden problem.
- Jaki niby? - spytał Syriusz, który leżał rozwalony na łóżku Lunatyka. Właściciel łóżka nie mógł usiedzieć na miejscu i co raz przemierzał wzdłuż i wszerz męskie dormitorium.
- James dobrze wie, jak czują się osoby z wykasowaną pamięcią. Może to odczuć, a nawet jeśli nie, to można to sprawdzić! Mary jest na tyle zdolną czarownicą, że mogłaby jednym zaklęciem poszukać dziury w pamięci Rose, a także określić jaki okres czasu został wymazany!
- Coo?! - Syriusz poderwał się na nogi. - To tak można?! Czemu ja o tym nie wiedziałem?!
- Cóż, przyznam nieco nieskromnie, że również potrafię to sprawdzić. Kiedyś, jak ćwiczyłem z Mary, to mnie tego nauczyła. Wspaniała czarownica, doprawdy!
- Naucz mnie! Naucz mnie! Błagam, Luniaczku! Naucz mnie! - Łapa padł na kolana i czołgał się do Remusa wznosząc dłonie ku niemu!
- Spokojnie, Łapciu! Wstań. Czemu ci ta na tym zależy? - zdziwił się chłopiec. Skierował swój wzrok na resztę huncwotów. Dostrzegł Jamesa, który również aż się zerwał z łóżka, zaczął gwałtownie kręcić głową, na znak, aby nie pytał. To pozwoliło mu się domyśleć, że chodzi o Regulusa. - Ach, z resztą, nieważna. Ale Syriuszu, to jest bardzo trudne.
- Ach, co to dla mnie! - wstał z podłogi i wyszczerzył swoje białe zęby. - Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych!
- Oprócz zdobycia serca Rose - zaśmiał się Peter. Remus i James również ryknęli śmiechem. W odwecie odparł jedynie, że Jamesowi jak na razie również nie powodzi się zdobywanie serca Evans, ale z niego akurat nikt się nie śmieje.
- Och, doprawdy? A kogo panna Perfekcyjna Prefekt odwiedziła w Skrzydle Szpitalnym? No kogo? Mnie! Ha!
- Nie żartuj. Przyśniło ci się to, Rogasiu!
- Wcale nie. Chyba nie...To znaczy...
I Huncwoci znów ryknęli śmiechem. Czuwając na zmiany przy Jamesie mieli świadomość tego, że nikt nie mógł go odwiedzić, gdyż Dumbledore dopilnował tego, by zdarzenia tamtej nocy nie wyszły na jaw. Po cóż siać panikę wśród uczniów i rodziców? Dyrektor Hogwartu postanowił osobiście odnaleźć sprawcę tych czynów. Po rozmowie z Syriuszem obaj doszli do wniosku, że winowajcą jest ktoś z Hogwartu. Wobec tego poszukiwania zawęziły się do dość niewielkiego grona osób (w stosunku do wszystkich czarodziejów i czarownic).
- Och, James, James! Ty się naprawdę zakochałeś! Aż ci się śni... Mmmmmm....
- Zamknij się, Syriuszu - rzucił z uśmiechem Potter. - Wracając do tematu, co robimy z Rose?
- Ja tam bym wiele chciał z nią zrobić - zamruczał Black. Zaraz potem ryknął śmiechem, by ukryć autentyczność tych słów.
- Ja pytam poważnie - i ponowna salwa śmiechu.
- Nie wiedziałem, że ten wyraz występuje w twoim słowniku - odparł Remus. - Ale masz rację, sprawa jest poważna, musimy z tym coś zrobić.
- Co złego jest w pomyśle wykasowania pamięci Rose?
- Musiałaby być wówczas nieprzytomna. W innym wypadku się zorientuje, że grzebiemy jej w pamięci. Och, Syriuszu! Myślałam, że to wiesz.
- Ale przecież da się grzebać komuś w pamięci bez wiedzy tej osoby.
- No tak, ale jest to niebywale trudne.
- Spróbujmy! Remusie, spróbuj na mnie!
- C-co? Jesteś pewien? - wzruszyła go w pewnym stopniu doza zaufania, jakim obdarzył go Black. Chciał, ażeby Remus miał pełen dostęp do jego myśli, jego wspomnień.
- Tak! Dawaj, przecież nie możemy pozwolić, żeby ktoś wiedział o twoim sekrecie. - wyprostował dumnie swą pierś, dający tym gestem znak swej gotowości.
- Dobrze. Będę sprawdzać ciągłość twych wspomnień. Warto byś wiedział, co będę ci robił, więc pokrótce to objaśnię. Są takie wspomnienia, które pamiętamy lepiej - zazwyczaj jest to spowodowane silnym oddziaływaniem emocjonalnym, wiecie, pierwszy pocałunek, pierwszy lot na miotle, pierwszy dzień w szkole i takie tam. Niektóre całkowicie nam znikają w czeluściach naszych umysłów - coś w stylu, "co jadłeś na śniadanie piętnastego marca roku 1973" - nie pamiętasz, ale to się zdarzyło. Łatwo wyobrazić sobie to na niciach. Te cienkie, bezbarwne to są to właśnie te zakopane wspomnienia. Grube, barwne, o charakterystycznej fakturze to są to te wspomnienia, do których często wracamy. Co ważne, ubytek którejkolwiek nicy odznacza się w naszym umyśle - można dostrzec dziurę, gdyż owe nici silnie do siebie przylegają. Wówczas należy zidentyfikować poprzedzające i następujące zaraz przed i po dziurze zdarzenia, i voilà! Możemy określić czas wymazanego nam wspomnienia. Rzadko kiedy udaje się odtworzyć w pełni owe utracone wspomnienie. Wiecie, jeśli usuwa nam je ktoś mało wprawiony, to można je nieco odtworzyć, ale gdy czyni to ktoś, kto robił to wiele razy... no cóż, nie liczyłbym wówczas na odzyskanie wspomnień. Chyba, że dzieli się z kimś wspomnienie - no wiecie, ktoś przeżywa jakąś przygodę z nami, wówczas można rekonstruować je na bazie wspomnień innej osoby, ale nie o tym teraz. Syriuszu, chcesz tego?
- Tak, pewnie! Jestem gotów!
- Mente aperta! - krzyknął Lupin. W chwilę potem znalazł się w umyśle Blacka. Znajdowało się tam wiele barwnych, grubych nici symbolizujących silne uczucia. Przeglądał raz po raz - rok za rokiem - niczym książkę i wręcz natychmiast rzuciła mu się w oczy dziura w pamięci, dość spora - usunięty został jakiś ważny moment w życiu Blacka. Prędko przewertował resztę "nici", lecz więcej ubytków nie zauważył. Wyszedł z umysłu przyjaciela.
- Masz rację, Remusie. Poczułem kiedy wszedłeś w mój umysł, i kiedy z niego wychodziłeś, choć sądzę, że gdyby mnie tutaj zajęli chłopaki czymś ekscytującym, tobym tego nie poczuł. Może po prostu byłem świadom tego, co robisz. Ej, Remusie, co jest?
- Syriuszu, ktoś ci wymazał kawałek pamięci.
***
Profesor Dumbledore wezwał ją zaraz po zajęciach. Była bardzo ciekawa celu tego spotkania - cóż on mógł chcieć od siedemnastolatki? Zaraz po dzwonku zabrała swoje książki i, szepnąwszy słowo wyjaśnienia przyjaciółkom, zmierzyła ku wieży północnej, w której znajdował się gabinet dyrektora Hogwartu. Przemierzała korytarze zamku, napawając się ich urokiem. Po śmierci rodziców coraz częściej zaczęła zwracać uwagę na drobnostki.
- Tak pewnie czuje się Rose każdego dnia - pomyślała przypatrując się z uwagą misternie zdobionemu sklepieniu. Pokonała jeszcze jeden korytarz, skręciła w lewo i tak oto znalazła się naprzeciwko posągu gargulca. Stwór dostrzegłszy Mary poruszył się nieco i jakby się jej przypatrywał.
- Czekoladowy puch - rzekła, po czym posąg ustąpił jej miejsca, odsłaniając kręte schody.
Wzięła głęboki wdech i z głową wzniesioną ku górze wkroczyła w dyrektorskie progi.
Dokładnie tak zapamiętała to pomieszczenie. W kształcie było okrągłe, mnóstwo portretów wiszących na ścianach, wielkie biurko na wzniesieniu i książki. Mnóstwo najróżniejszych książek ułożonych schludnie w biblioteczkach. Obok jednej z nich stał, powoli już siwiejący, mężczyzna. Usłyszawszy dźwięk zamykanych drzwi odwrócił się ku swojemu gościowi. Uśmiechnął się, na co i ona zareagowała lekkim uniesieniem kącików ust.
- Witaj, Mary. Wybacz, że odciągam cię od nauki. Słyszałem, że jesteś coraz lepsza. Rodzice z pewnością są z ciebie bardzo dumni. O tak. Nasi ukochani nigdy nie odchodzą. Czuwają nad nami i jestem przekonany, że i twoi rodzice czuwają nad tobą. Usiądź. - skinieniem ręki wskazał na krzesło przy niewielkim stoliku blisko kominka. Sam zasiadł na podobnym.
- Pewnie zastanawiasz się, dlaczego cię tutaj wezwałem.
- Tak, właściwie to tak. - odparła wciąż nieco onieśmielona obecnością tak wybitnej osobistości jaką był Albus Dumbledore.
- Mary, czy wiesz co zdarzyło się tamtej nocy, gdy ktoś zaatakował Jamesa Pottera?
- T-tak. To znaczy. - zacisnęła swoje palce - Ćwiczyłam zaklęcia w Zakazanym Lesie. Tak, wiem, że to zabronione, przepraszam.
- Dzięki złamaniu regulaminu szkolnego uratowałaś życie Jamesowi - uśmiechnął się delikatnie dyrektor - Kontynuuj.
- I usłyszałam, że nie jestem sama. Chciałam sprawdzić, kto tam jest. Ujrzałam chłopca klęczącego na śniegu. Mruczał jakieś zaklęcie. Wówczas dostrzegłam ciało - całe we krwi. Krzyknęłam. Chłopak rzucił jeszcze jedno zaklęcie i uciekł. Wydaje mi się, że on chciał... Że on chciał uratować Jamesa. To zaklęcie... To było przeciwzaklęcie. Ten chłopak... On musiał znać sprawcę. Znać zaklęcie, którym okaleczono Jamesa.
- Masz rację, Mary. Ja również doszedłem do podobnych wniosków. Bezapelacyjnie chłopiec ten wiedział co robi.
- Panie profesorze, czy mogę o coś zapytać?
- Już zapytałaś - zaśmiał się Dumbledore - ale tak, możesz.
- Dlaczego Jamesowi usunięto pamięć?
- Och, to dość proste. James zna osobę, która usunęła mu pamięć. Nie wiadomo tylko kto to uczynił: sprawca czy owy chłopak, który ratował mu życie.
- Czemu miałby to robić? Ratował mu życie...
- Był w zakazanym lesie, znał sprawcę, znał przeciwzaklęcie i przede wszystkim - znał Jamesa. To wszystko prowadziłoby do niego. Być może ma jakieś powiązania...
- Ze Śmierciożercami?
- Przyszło nam żyć w ciężkich czasach, droga Mary. A teraz już idź, przyjaciółki na ciebie czekają. Dziękuję za rozmowę. Bardzo mi pomogłaś. - i nie odpowiadając na jej pytanie odszedł od stolika, znikając gdzieś w głębi gabinetu.
Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuń*wieży
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! :)
~Arya
jej rozdział *-* lecę czytać ;D
OdpowiedzUsuńŚwietne! Czekam na następne! Mam nadzieję, że będzie więcej rozdziałów z perspektywy Mary :D
OdpowiedzUsuńCzekaaaamy na next :)
OdpowiedzUsuńNa land-of-grafic pojawił się post z Twoim zamówieniem :)
OdpowiedzUsuńhttp://land-of-grafic.blogspot.com/2016/01/1725-1728-waitin-for-you.html
Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńMiał być w sobotę, jednak sprawy nieco się skomplikowały. :( Mam nadzieję, że w ten weekend się uda. :)
UsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na moje opowiadanie Tears Dont Fall.Mam nadzieję, że Cię zaciekawi. Opowiada historię zagubionego w sobie chłopaka, który codziennie toczy walkę z otaczającymi go, jak i swoimi wewnętrznymi demonami.
OdpowiedzUsuńhttp://tearsdontfallbyedi.blogspot.com/